21 maja 2009

Może Dachau i Mauthausen to też robota Polski?

A dlaczego nie?
Skoro Spiegel w swoim artykule o współodpowiedzialności innych nacji za zagładę Żydów w czasie II WŚ wyraża takie tezy, to hulaj dusza, piekła nie ma. Nie ma żadnych ograniczeń dla ponownego kształtowania historii.
W toku tych rozważań pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji. Na przykład taka, że tylko około 120 tysięcy Polaków pomagało Żydom w czasie wojny.
Poza liczbą 120 tysięcy nie ma tej informacji ziarna prawdy. 120 tysięcy to przybliżona liczba ludzi wyznania mojżeszowego różnych narodowości, ale głównie przedwojennych obywateli II RP, którzy zostali ocaleni. Jednocześnie jest to również przybliżona liczba ludzi obywateli II RP wyznania różnego od mojżeszowego, którzy zginęli ratując Żydów. Takie są na chwilę obecną szacunki, bo niestety żadnych badań do tej pory w tej materii nie poczyniono (IPN zdaje się coś w tym kierunku zaczął robić).
Według tych samych szacunków każdemu uratowanemu Żydowi pomagało w czasie wojny około 10 osób (plus rodziny tych bezpośrednio niosących pomoc). Taka jest średnia.
Przypomnijmy szanownym czytelnikom, że tylko w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci dla pomagającego i całej jego rodziny (nie wiem jak było na terenie Rosji po ataku Niemiec). Dla porównania, bodajże w Belgii lub Holandii był JEDEN przypadek, że zamordowano człowieka za pomoc Żydom.
Niemcy jako społeczeństwo i naród po dokonaniu tych zbrodni powinni przestać istnieć - niestety stało się inaczej.

Przypomnijmy zdanie, które wypowiedział Charles de Gaulle gdy przyjmowano Niemcy do EWG: "... Podaliśmy Niemcom dłoń aby być pewnym, że nie mają w niej noża. ..."


Brak komentarzy: