Dzisiaj rano w trzecim programie PR wysłuchałem pewnej wiadomości (cytat z pamięci): "... NFZ nie będzie płacił szpitalom za wykonane ale nie zakontraktowane usługi. ..."
Skutki takich działań są oczywiste. Oto jakie są możliwości.
1. Szpitale będą wykonywały swoją pracę zgodnie z zasadami sztuki i moralności - czyli pracowały normalnie, czego efektem będzie popadanie w długi, co niewątpliwie jest na rękę tym wszystkim, którzy mają ochotę na "prywatyzację" czyli rozkradzenie majątku służby zdrowia.
2. Szpitale pomimo istnienia pewnych mocy przerobowych będą pracowały na 80 procent możliwości aby zawsze mieć rezerwę dla niespodziewanych przypadków elementem patologicznym w tym rozwiązaniu jest tworzenie sztucznej kolejki pacjentów do zabiegów.
3. (dosyć abstrakcyjny) Szpital będzie pracował na pełnych obrotach, czyli przyjmował wszystkich zarówno zabiegi zaplanowane jak i nagłe do momentu wyczerpania się limitu w danym miesiącu (roku), a potem do końca okresu rozliczeniowego będzie się wieszać na drzwiach kłódkę.
Szpital proszę państwa to jest taki hotel z pewnymi dodatkowymi usługami. Ale to właśnie te dodatkowe usługi kosztują. Wyposażenie sali operacyjnej (takiej standardowej - nie do przeszczepu serca) kosztuje ładnych parę złotych. A sprzęt się zużywa niezależnie od tego czy wykonujemy na nim 2 czy 6 operacji na dobę. Jak wykonamy tylko 2 operacje to się może okazać, że koszt amortyzacji tego sprzętu w przeliczeniu na pacjenta jest astronomiczny, ale NFZ zapłaci, cóż z tego skoro pomimo wykonania tylko 2 zabiegów nie będzie nas stać na kupienie nowego sprzętu - bo za co.
Jak wykonamy 6 zabiegów to NFZ nie zapłaci i popadniemy w długi pomimo iż sprzęt będzie eksploatowany racjonalnie.
To są skutki tego, że pieniądze nie idą za pacjentem. Pacjent wybiera ten ośrodek, w którym wg niego są dobrzy specjaliści i ma dużą szansę na wyzdrowienie. Administracyjne czy też jakiekolwiek inne próby przymuszania pacjentów do innych zachowań są z góry skazane na niepowodzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz