08 września 2009

Może zacznijmy odwojowywać przestrzeń publiczną

Kilka, kilkanaście, czy też kilkadziesiąt wpisów w ciągu ostatnich kilkunastu dni na różnych blogach może człowieka wpędzić w depresję.
Można oczywiście straszyć współobywateli jak Czarnowidz na S24, lub też jak wielu innych opisywać rzeczywistość w coraz czarniejszych barwach.
Tylko, czy to ma sens?
W ostatnim tygodniu rozpoczął się kolejny rok nauki w szkołach. Ilu z Was drodzy prawicowcy, wszyscy którzy się za takowych uważacie, zgłosiło swoją kandydaturę do rady rodziców klasy, szkoły lub tak zwanej trójki klasowej. Ja wiem, że większość ludzi o poglądach prawicowych charakteryzuje się jeszcze jedną cechą - dobrym wychowaniem (rzucanie kurwami i chujami nie ma z tym nic wspólnego). Dobre wychowanie to przede wszystkim skromność i nie pchanie się na świecznik. Tylko, jeżeli ja nie wepchnę się do takiego ciała kolegialnego, to zrobi to jakiś lewus, który potem będzie współkształtował program i zadania szkoły.
Zacznijmy jednym słowem na tym najniższym poziomie, na poziomie szkoły (przedszkola) naszego dziecka. To tutaj można wyrażać swoje zdanie na poziomie najbardziej elementarnym, to tutaj można mieć wpływ na podstawę programową tego co realizuje szkoła. To tutaj można mieć wpływ na zachowanie nie tylko swoich dzieci (duża część rodziców z różnych względów pozostawia swoje potomstwo w sumie samopas).

Zastanówcie się nad tym drodzy koleżanki i koledzy prawicowcy. Bo samym narzekaniem na stan państwa, jego organów, szkolnictwa, sądownictwa, mediów i wielu innych elementów to niewiele a właściwie nic nie zdziałamy.

Z drugiej strony oczywiście pisać trzeba, tylko pytanie jest o czym pisać. Według mnie należy pisać o elementach istotnych, a nie o rzeczach wtórnych lub też sprowadzających się do totalnej niemocy i niemożności przezwyciężenia istniejącej sytuacji, bo to rodzi defetyzm, niechęć i ogólną niemoc. Tego należy unikać, co nie oznacza, że ja jestem zwolennikiem cenzury.

Brak komentarzy: