Kongres i wystąpienia były jakie były. Oczywiście słowa starego - nowego prezesa natychmiast zostały w pewien specyficzny sposób zinterpretowane. Ale do takich sztuczek erystycznych to już się chyba wszyscy zdążyli przyzwyczaić.
Kiedy PiS mógłby mieć dobrą prasę, wtedy i tylko wtedy gdy Jarosław Kaczyński zostałby odsuniety od kontroli nad tą firmą. PiS jest partią wodzowską, co jest truizmem, ale dzięki temu do tej pory się nadmiernie nie zeszmacił. Właśnie dlatego, że Kaczor trzyma towarzycho krótko za twarz. Pewne ruchy się oczywiście nie podobają, ale są to w sumie niuanse, na które można przymknąć oko.
Wydarzyło się jednak coś innego. Przemysław Gosiewski nie wykluczył a'priori możliwości koalicji z SLD.
Gdybym nie wiedział, ze głupota, to bym pomyślał, że prowokacja.
Tak to niestety jest, gdy się wiernemu giermkowi oferuje stanowisko godne męża stanu zamiast kogoś takiego nagrodzić sztabką złota.
Bo jeśli to jednak jest realny punkt nowego otwarcia po kongresie, to ja najzwyczajniej w świecie nie będę miał na kogo głosować.
Oczywiście jest możliwym, że sypiąc takimi tekstami PiS usiłuje przejąć część elektoratu lewicowego, który nie jest zbyt chętny wszelkim nowinkom obyczajowym, a głosuje na SLD właśnie ze względu na łatkę "leicowości". To jest oczywiście możliwe, ale ja bym na takie cuda to specjalnie nie liczył.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz