26 marca 2010

Za co prawicowcy nie znoszą PiS-u

A za to, za co lewizna i PO PiS-u zaatakować nie mogą.
Przynajmniej w warstwie ideologicznej. Bo cóż to byłby za ferment, gdyby PiS został zaatakowany przez główne media i PO za to, że Kaczory zaakceptowały traktat Lisboński i w dodatku w tak kretyńskim trybie.
Jak wielka by była afera, gdyby robiono wyrzuty Lechowi Kaczyńskiemu za reaktywację loży B'nath Bair (czy jak to się inaczej pisze lub wymawia), loży którą prezydent Wojciechowski zdelegalizował w roku 1938.
Nie znosimy Pis-u również za to, że prezes Kaczyński otacza się ludźmi miałkimi. Exemplum P.Gosiewski. Co do tego osobnika, to można powiedzieć jedno: "Wiernemu giermkowi, to można za zasługi dać sztabkę złota, ale czynienie z niego męża stanu powieść się nie może". Choćby grzmiało, pierdziało i złote studolarówki z nieba leciały. Żaden człowiek nie jest w stanie przekroczyć pewnego poziomu powyżej którego nie jest w stanie zaistnieć. Gosiewski mężem stanu nie jest, nie był i nigdy nie będzie.
Kadry decydują o wszystkim [J.Stalin]
To nie jest wbrew pozorom, a zwłaszcza wbrew propagandzie taka głupia myśl. Problemem jest to, czy mamy rezerwę kadrową. Stalin miał w praktyce nieograniczoną rezerwę kadrowa. Natomiast J. Kaczyński ma ją niezwykle ograniczoną. Są to ludzie w większości wywodzący się z kręgu znajomych i/lub dawnego PC. To trochę mało. Zwłaszcza, że w międzyczasie doszlusowało do poglądów prezentowanych przez Kaczorów w roku 2005 całkiem sporo osób. I teraz tym ludziom
Kaczor pokazuje "międzynarodowy znak pokoju" poprzez próbę koalicji z SLD. Ci ludzie niewątpliwie się zniechęcą.
Ale mam nadzieję, że wyborach prezydenckich przeważy pewien rodzaj oportunizmu: "Kaczor może i nie jest optymalny, ale jest dostatecznie nasz aby na niego zagłosować".

Brak komentarzy: