23 listopada 2012

Ludzie, zrozumcie coś do ciężkiej cholery

Czym się żywi główny ściek medialny?
Odpowiedź: emocjami.
Im bardziej prymitywne i płaskie tym lepiej dla nich.
A cóż jest bardziej prymitywne i płaskie niż działacz PiS-u pytający się na blogu: "Czy można zrobić referendum w sprawie tego, czy można bezkarnie Tuska odstrzelić". Pomijam w tym momencie fakt, że przekaz medialny w tej sprawie został rutynowo zmanipulowany. Bo przecież to jedno zdanie było obocznością, a cały tekst dotyczył aborcji, a nie tego jak się pozbyć obecnej władzy.
Gdyby nie Artur to by się znalazło coś innego, ale oczywiście działacz PiS-u jest dużo bardziej przystający do tez, które główny ściek implantuje do mózgów swoim odbiorcom.

To nie jest kwestia cenzury, czy też autocenzury, jeśli takich tekstów nie piszemy - chociaż tak uważamy, takie nam myśli po głowie chodzą. To jest po prostu kwestia taktyki i strategii. Bo to nie jest żaden wyczyn aby w internecie gromko zakrzyknąć, że Iksiński, Igrekowski i Zetowski to zdrajcy, których należy odstrzelić.
Bo wypisując takie rzeczy, które potem zostają przetworzone odpowiednio główny ściek, dajemy im tylko i wyłącznie amunicję do przekazu propagandowego służącego do indoktrynacji lemingów. A jeśli spojrzymy na kontekst czasowy, to powinniśmy stwierdzić, że połączenie informacji o zatrzymaniu gościa z czterema tonami materiału wybuchowego szykowanego do zniszczenia sejmu wraz z premierem i prezydentem z tym co napisał Nicpoń jest co najmniej nieszczęśliwe. Nie ma tu znaczenia, że informacje o czterech tonach materiału wybuchowego są zwykłą brednią i konfabulacją prokuratury i ABW.
To jest nieszczęśliwe w sensie strategii politycznej.

Nie udzielamy również wywiadów takim instytucjom jak TVN - obejrzyjcie sobie jak został pokazany Nicpoń. Według mnie jak nurek śmietnikowy, który siedzi w papuciach, bawi się laseczką, w otoczeniu drogich mebli i bibelotów. Zrobiono z niego w tym materiale filmowym skrzyżowanie nurka śmietnikowego z nowobogackim parweniuszem. To jest dopiero dramat.

Artur najwyraźniej zapomniał co jakiś czas temu przydarzyło się blogerowi o ksywce GALBA. Który został sflekowany jako zaciekły antysemita za swoje wpisy i wypowiedzi do mediów.

Istnieje takie słowo jak mimikra, które oznacza dostosowanie. A więc dostosujmy się, w sensie powierzchownym, do istniejącej rzeczywistości, nie krzyczmy o powstaniu, obaleniu systemu i wieszaniu zdrajców. Bo to jest przeciwskuteczne. Bo ludzie w swojej masie są przeciwnikami zmian drastycznych - rewolucyjnych.

Mam nadzieję, że mój wywód jest zrozumiały nawet dla najbardziej rycerskiego zwolennika szybkiej zmiany rządów.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Mimikra" będzie przyzwoleniem na monopol systemu w sferze opisu rzeczywistości i propozycji ewentualnych "zmian". Zwróć uwagę jak mocno flekowana jest III RP w komentarzach na gazeta.pl pod artykułami o gospodarce, systemie emerytalnym - przynajmniej na pierwszy rzut oka politycznie neutralnymi. Mimikra to mentalność zrezygnowanego niewolnika.
orange

Andrzej.A pisze...

A czy mógłbyś potraktować ten wpis całościowo, a nie odnosić się tylko do ostatniego akapitu?

Anonimowy pisze...

W tym co napisałeś jest dużo racji /na dziś/, ale moim zdaniem pomijasz skutki długofalowe. System dąży do eliminacji wszelkich enklaw swobodnej wymiany poglądów poprzez nadanie im etykiety skrajnych, niedopuszczalnych etc. Jeden uczestnik zostaje wyeliminowany, biorą się za następnego - trochę mniej "skrajnego" i tak dalej. Według ciebie strategia polityczna ma polegać na samoograniczeniu do wyrażania poglądów mieszczących się mniej więcej w ramach oficjalnego przekazu - i to "systemowi" pasuje, bo na dłuższą metę oznacza to wycięcie wszystkich inaczej myślących, sami się wytną. Zgadza się, że ludzie nie chcą rewolucji, ale podążając za koncepcją samoograniczania dojdziemy do tego, że ludzie nie będą chcieli żadnych zmian, bo żadnej idei zmian krążącej w miarę szerokim obiegu nie będzie. Czegoś takiego chcieli "doradcy" i fajnie im się to udało.

Inna sprawa, że Nicek et consortes ostatnio odlecieli, a jeszcze inna, że Kaczyński odciął się od niego na podstawie informacji z artykułu w GW (w GW!).

Anonimowy pisze...

powyżej dalej pisał orange

Andrzej.A pisze...

@ orange
Owszem, to jest problem. Nie wiem ile masz lat, ale ja doskonale pamiętam różne występy, na przykład Pietrzaka z czasów komuny, gdzie mówiono jedno, puszczano oko do publiki i ludzie rozumieli o co chodzi.
Te same teksty można załatwiać zupełnie inaczej, język polski jest dostatecznie bogaty.
Na przykład: Pan Stuhr trochę sobie nagrabił przy okazji filmu "Pokłosie", zobaczymy ile jeszcze zdoła jak przyjdzie do płacenia rachunków.
Oczywiście każdy może interpretować taki tekst prawie że dowolnie, ale pewna większość w Narodzie rozumie to bardzo precyzyjnie.