22 listopada 2012

Szpitale, NFZ, ZUS

To takie nieistotne informacje, które tylko co bardziej wytrwali, lub posiadający wiedzę z tyłu sklepu warzywnego, są w stanie posiąść.

1. Szpital dziecięcy na Litewskiej w Warszawie nie przyjmuje dzieci, w tym noworodków wymagających pobytu w inkubatorach. Powód: awaria instalacji gazowej - chodzi o centralny system dostarczania tlenu do sal. To oznacza, że ileśtam noworodków po prostu umrze w najbliższym czasie.

2. Instytut Matki i Dziecka w Warszawie zaprzestał przyjmowania pacjentów do zabiegów planowych z powodu przekroczenia narzuconych przez NFZ sum wydatkowanych w bieżącym roku. Skutek: najprawdopodobniej jak w punkcie pierwszym.

3. O tu jest gruba sprawa - całość informacji pochodzi "z tyłu sklepu warzywnego". NFZ i ZUS wdrażają centralny system informacji komputerowej, który ma zawierać on line informacje czy dany człowiek przychodzący do lekarza jest ubezpieczony, czy nie.
Z punktu widzenia informatycznego sprawa jest trywialna. Osobowa baza danych z nanoszonymi informacjami kto i kiedy zapłacił (zapłacono za niego) składkę ubezpieczeniową. Zasadniczy problem to tylko i wyłącznie postawienie odpowiednio silnych serwerów, które byłyby w stanie obsłużyć takie zagadnienie w skali całego kraju oraz zapewnienie odpowiednio szybkich łącz.
Ale zaczynają się schody z zupełnie innej strony. Otóż system ten miał zacząć działać od września, przesunięto termin wstępnego rozruchu na styczeń 2013. Ale nawet ten termin został obwarowany dodatkowym elementem. Otóż dopuszcza się, że pacjent, który według systemu jest nieubezpieczony może złożyć oświadczenie, że ubezpieczony JEST.
Teraz samo jądro tego problemu. Otóż istnieje uzasadnione podejrzenie, że tymi, którzy nie płacą terminowo składek zusowskich za swych pracowników są: jednostki samorządu terytorialnego, ministerstwa oraz inne tego typu instytucje związane z budżetem (agencje rolne, agencje restrukturyzacyjne i wszelka inna biurwowa swołocz, która w życiu złotówki nie zarobiła uczciwą pracą).
To teraz sobie wyobraźcie, że przychodzi taka biurwa do lekarza i słyszy na dzień dobry, że jest nieubezpieczona bo najpewniej szefostwo nie zapłaciło za nią składki do ZUS. Że wizyta u lekarza to kosztuje a i za wypisane leki trzeba będzie zapłacić 100 procent. No wyobraźcie to sobie i pomyślcie jaki byłby wynik sondaży po pół roku od pierwszego takiego zdarzenia. Dotychczas przykrywali to drukowaniem odpowiednich zaświadczeń, ale wprowadzenie systemu informatycznego likwiduje zaświadczenia.
Gonią w piętkę.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: