Pod moim poprzednim postem dwoje dyskutantów zabrało głos. W tym Kirker i Tonymld. Chciałbym w tym momencie przejść do definicji, albowiem z tego co piszą moi komentatorzy wynika, że nie posługujemy się tym samym zestawem pojęciowym.
Spróbujmy na początek ustalić cóż to jest światopogląd prawicowy. W moim pojęciu jest to stanowisko, które można zdefiniować w sposób następujący: maksymalny liberalizm gospodarczy + maksymalny (o ile to możliwe) zamordyzm światopoglądowy.
Maksymalny liberalizm gospodarczy.
Cóż można pod takim hasłem zmieścić? To, że każdy niezależnie od posiadanego majątku i koneksji może się ubiegać o dowolny kontrakt i potencjalnie wyjść z niego zwycięsko. Czyli każdy może zarobić tyle ile tylko dusza zapragnie pod warunkiem, że nie będzie oszukiwał i stosował innych niedozwolonych na wolnym rynku sztuczek.
A cóż to jest zamordyzm światopoglądowy?
O tu jest duże pole do popisu. Każdy może pod ten punkt podciągnąć coś co mu leży na sercu. Ja osobiście podciągam pod ten punkt coś co się nazywa dobrym wychowaniem. Pewnych rzeczy się po prostu nie robi - bo nie wypada.
Klasyczny przykładem jest tutaj stosunek do aborcji.
Ortodoksi uważają, że nawet ciąża pochodząca z gwałtu nie może podlegać aborcji.
Jestem przeciwny takiemu stanowisku i uważam je za skrajnie niemoralne. Bo doprowadzając rzecz do absurdu można sobie wyobrazić sytuację, że gwałciciel - tatuś po odsiedzeniu wyroku będzie dochodził swoich praw rodzicielskich i zabroni wyjazdu dziecka z matką na wyjazd za granicę na wczasy, może się również domagać taki "tatuś" świadczenia od dziecka jak i od matki. W obecnym prawodawstwie nie przewidziano takich problemów, a to że one nie wystąpiły na wokandach nie świadczy wcale o tym, że taki problem nie występuje.
Równie ważnym elementem jest to czy dziecko ma być zdrowe (nie mieć zespołu Downa, zespołu miałczącego kota, zespołu Turnera tudzież paru innych wad genaetycznych).
Przykłady:
Przychodzi do lekarza paniusia w wieku lat 40 i trochę i jest głęboko obrażona, że lekarz jej proponuje badania genetyczne, czy dziecko nie jest uszkodzone.
To rani jej uczucia. Ona nie ma ochoty na wykonanie badań prenatalnych. A ci źli lekarze już się zamierzają żeby jej nienarodzone dziecko uśmiercić. Tak to mniej więcej wygląda w przekazach medialnych.
Kontr-sytuacja: Paniusia, która wykonała badania genetyczne i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że urodzi dziecko z zespołem Downa po mniej więcej miesiącu od porodu ląduje w psychiatryku z ciężkimi zaburzeniami. Nie jest w stanie udźwignąć ciężaru swojej własnej decyzji. To ją najzwyczajniej w świecie przerosło. Dzieciak, z którym nie ma kontaktu słowno-logicznego nie jest żadną frajdą dla nikogo. Dzieciak jest ciężką orką na ugorze dla każdego normalnego człowieka.
Wniosek:
Nie każdy jest herosem, który jest w stanie udźwignąć olbrzymie brzemię wyhowania dziecka, które nie zapewni kontynuacji pokoleniowej.
W takich sytuacjach jestem skłonny dopuścić aborcję, co w sposób jawny kłóci się z doktryną prawicowości, ale czy to ozacza, że jestem lewakiem i libertynem - nie sądzę.
Wniosek:
Maksymalny zamordyzm światopoglądowy to zestaw pojęć, które wywodzimy z Dziesięciu Przykazań lekko zmodyfikowany o możliwości technologiczne, które nas dotyczą.
P.S.
Moi interlokutorzy powinni wiedzieć, że moja żona jest lekarzem ginekologiem, w związku z czym ja te przykłady nie wiąłem z powietrza tylko z realnego świata. Takie jest po prostu życie.
4 komentarze:
Zawsze zastanawiałem się, w jaki sposób Adam Michnik (osobiście mi niegdyś znany) został tym, kim jest obecnie. Na początku lat dziewięćdziesiątych doszedłem do wniosku, że zorientował się, że ideowo bliżej mu do światłych towarzyszy z PZPR niż do religianckiej i antysemickiej polskiej hołoty. Niewątpliwym impulsem w tym kierunku musiało być popełnienie czegoś, co sam uważał za niebywałe świństwo. Być może stało się to po lekturze archiwów SB, a być może też mylę się, a rację ma Ziemkiewicz. Obawiam się niestety, że jesteś na tej samej drodze. Nieuznawanie podmiotowości człowieka (nienarodzonego dziecka) może zemścić się na Tobie w dokładnie ten sam sposób. Człowiek, jest człowiekiem i nie zabija się go, niezależnie od tego, ile przysporzy nam to kłopotu. Cóż, albo wierzymy Bogu, albo w byle co.
Zdrufko
Fajnie jest być tak ortodoksyjnym gdy się nie musi podejmować takich decyzji. Ja również nie byłem uwikłany w taką sytuację.
Sądzę, że ta ortodoksja wynika również z niewiedzy.
Nie nazwał bym "kłopotem" ciężkich zaburzeń psychiatrycznych, chociaż niewątpliwie jest to kłopot dla reszty rodziny.
Mógłbym długo przytaczać przykłady zachowań ludzi będących pod presją dokonania takiego wyboru.
Również życzę zdrowia.
Dzięki za odpowiedź.
Nie podejmowałem takiej decyzji, rzeczywiście. Ale ciekawi mnie, czy znasz też problemy ludzi, którzy podjęli decyzję o zabiciu dziecka?
Tak znam również takie przypadki. Nie czują się ci ludzie z tym dobrze, to bardzo delikatne określenie, stanu psychicznego tych ludzi. Oczywiście nie mówię tutaj o ludziach z marginesu, dla których coś takiego nie ma znaczenia.
Najważniejsze jest jednak to, że zgodnie z wiedzą medyczną fakt usunięcia ciąży wpływa na możliwość poronienia później - jest to znamienny statystycznie odsetek takich przypadków.
Osobiście uważam, że usunięcie ciąży jest złem, ale skrajne przykłady, które podałem w moim pojęciu zmniejszają a nie zwiększają ilość nieszczęść jakie mogą kogoś dotknąć.
Prześlij komentarz