16 stycznia 2010

70 procent

Na tyle wycenił w swojej pracy prof. Zybertowicz ilość TW w środowiskach "ludzi z miasta". Nikt nigdy nie zakwestionował tej wartości. Nikt nigdy i nigdzie nie podał innej liczby, która by ilość agentury wśród bandziorków opisywała. Nikt nigdy i nigdzie nie zakwestionował przyjętej przez Zybertowicza metodologii ani innych elementów warsztatu naukowego na podstawie, którego Zybertowicz doszedł do takich a nie innych wniosków.
Co najwyżej określano Zybertowicza per oszołom - co jest sztuczką erystyczną a nie dyskusją z tezami czy też wnioskami. Poprawnie w związku z tym rozumując należy przyjąć, że ci co Zybertowicza w ten sposób usiłują i usiłowali zdyskredytować zgadzają się z tym co w swoich badaniach opublikował, ale z przyczyn poza merytorycznych nie chcą lub nie mogą przyznać mu racji.
A właśnie w tej liczbie tkwi przyczyna serii niewyjaśnionych zgonów w aresztach i więzieniach na przestrzeni ostatnich 20 lat. Nie tylko zresztą w ośrodkach odosobnienia. W mieszkaniach i domach prywatnych również.

Sprawa Olewnika.
W areszcie przed końcem rozprawy umiera główny herszt bandy porywaczy, po zakończeniu procesu dalsi dwaj jego pomocnicy, potem ginie jeden z funkcjonariuszy służby więziennej - wszyscy się wieszają. Statystycznie jest to niezwykle wątpliwe. Tak zwani zawodowi przestępcy niezwykle rzadko dokonują zamachu na własne życie - to są wbrew pozorom kute na cztery nogi cwaniaczki. Owszem mogą dokonać samookaleczenia podczas wykonywania kary więzienia, ale celem takich działań jest dostanie się na oddział szpitalny lub do szpitala poza więzieniem, skąd ucieczka jest dużo bardziej prawdopodobna.
A wystarczyło w swoim czasie (można według mnie zrobić również teraz) sprawdzić kartotekę SB dotyczącą Franiewskiego, Pziuka i Kościuka. Jeżeli te akta istnieją i są dostępne to odnalezienie oficera prowadzącego, który sterował tą trójką (najprawdopodobniej tylko Franiewski - szefem) jest czynnością elementarną. Od tego SB-ka bedzie można dojść do zleceniodawców tej zbrodni.

Sprawa Sekuły.
Niby nic mnie to nie powinno obchodzić, wszak to komuch, jego śmierć powinna mnie cieszyć, ale jeżeli prokuratura umarza postępowanie twierdząc, że denat 3 (według niektórych wersji 5) krotnie strzelił do siebie w brzuch, to ja się zaczynam zastanawiać w jakim ja żyję kraju. Być może Sekuła był w konszachtach z bandziorkami - ale przecież dla układu rządzącego Polską po 1989 tenże Sekuła powinien być uznawany za "swojego". Nic nie zrobiono żeby znaleźć zabójców. Powinni znaleźć i przykładnie ukarać, lub też jeżeli nie mogli udowodnić procesowo to powinni "skasować" gości za to odpowiedzialnych.
Chyba, że tak zrobili.
Sprawa A.Kolikowskiego ksywa Pershing
Pershing ginie w Zakopanem po dosyć dobrze przygotowanej akcji, włączając w to akcję mającą na celu zmylenie miejscowej policji. Nie to jest jednak decydujące w tej sprawie. Zupełnie inne elementy wskazują na to, że Pershing był kontrolowany prze oficera operacyjnego do ostatnich swych chwil, lub też był TW. Elementem o tym decydującym jest zachowanie panienki, która była razem z Pershingiem w momencie zamachu. W momencie gdy Pershing już leżał postrzelony (czy też zastrzelony) na ziemi ta właśnie panienka wyjęła jego telefon a następnie zniszczyła kartę SIM. Powiedzmy sobie szczerze, tak nie zachowują się panienki "do towarzystwa" z agencji towarzyskich. Tak zachowuje się wyszkolona funkcjonariuszka służb specjalnych.

Sprawa Faltzman - Pańko.
Najpierw ginie Faltzman (17-07-1191) potem Pańko (7-10-1991), potem w przeciągu roku giną zarówno policjanci, którzy jako pierwsi pojawiają się na miejscu zdarzenia jak i kierowca urzędowej Lancji, który wiózł prezesa Pańko. Faltzman próbował dotrzeć do dokumentów związanych z aferą FOZZ, prezes Pańko był w przededniu ujawnienia swojego dochodzenia przed sejmem - następnego dnia było zaplanowane Jego wystąpienie. Przypadek, oczywiście, że możliwe, ale raczej mało prawdopodobne. Zwłaszcza, że sejf prezesa Pańko był kompletnie pusty - jak się później okazało.

Sprawa Papały
Marek Papała został zastrzelony przed swoim blokiem 12 lat temu. W tym czasie doczekaliśmy się 12-tu innych zejść śmiertelnych związanych z tą sprawą. Ostatnim był Artur Zirajewski, który zmarł niby to z przyczyn naturalnych, ale to raczej mało możliwe. Zator tętniczy można wywołać w sposób wręcz niezauważalny, a jeśli weźmiemy pod rozwagę, że denat poprzednie kilka dni spędził w szpitalu gdzie dostawał dużą ilość zastrzyków to wykrycie tego jednego zastrzyku, który go uśmiercił jest w praktyce niemożliwe.
Co wykrył, a nawet nad czym osobiście pracował Papała oficjalnie nie wiadomo, nieoficjalnie mówiło i mówi się o powiązaniach służb i prominentnych polityków z przemytem narkotyków, gdzie w grę wchodzą sumy liczone w miliardach USD.

Sprawa Piotra Jaroszewicza
Zamordowany w nocy z 31-08 na 01-09 1992 roku. Również ten człowiek powinien być w sposób specjalny chroniony przez układ rządzący Polską po 1989 roku. Nie był. A śledztwo jakie miało miejsce po tym zdarzeniu urągało wszelkim standardom. Sprawców nie wykryto. W 2007 roku Biuro Wywiadu Kryminalnego Komendy głównej Policji postawiło tezę, że zabójstwo miało związek z dokumentami hitlerowskimi, w których posiadanie wszedł Jaroszewicz w 1945 roku jako pułkownik LWP. Dokumenty mogły zawierać informacje kompromitujące polityków z wielu różnych krajów.
Należy nadmienić, że Piotr Jaroszewicz należał do "komanda śmierci", które po 1945 roku wykonywało "akcje specjalne" wobec członków AK, NSZ, WiN jak i wobec volksdojczów i agentury po hitlerowskiej (takie chodzą słuchy).
Również w tym przypadku stwierdzono, że sejf w domu Jaroszewiczów był pusty.

Sprawa Marka Karpia
Marek Karp był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, doznał ciężkich obrażeń gdy w dniu 13-08-2004 na prowadzony przez niego samochód wjechał TIR na białoruskich numerach.
Zmarł w dniu 12-09-2004 w szpitalu w Warszawie.

Takich przykładów można by mnożyć praktycznie w nieskończoność. Giną ludzie, którzy w jakiś tam sposób są przeciwni aktualnemu układowi rządzącemu w Polsce.

Brak komentarzy: