Jak sama nazwa wskazuje tolerancja to tolerowanie czyjejś odmienności. Tolerowanie, czyli nie czynienie tej osobie afrontów, przykrości, świństw z powodu tego, że jest inna. Ostatnimi czasy jednak taka definicja nie wystarcza i tolerancją zaczęto nazywać afirmację i akceptację dla inności (ale nie dla każdej). A każdego, kto nie dość gorliwie popiera akceptację i afirmację dla pewnych zjawisk natychmiast wrzuca się do wora pod tytułem faszysta, ksenofob, homofob, do wyboru i koloru.
Ale są dwa wyjątki. Otóż można być nietolerancyjnym wobec PiS-owców i wobec moherów - ludzi modlących się publicznie.
Na grubą ironię zakrawa fakt, że publicznie powiedziano o ludziach modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, że "... to margines i należy się go pozbyć. ...". Margines czyli mniejszość. Ciekawe co by odparła osoba, która te słowa wypowiedziała gdyby usłyszała w odpowiedzi, że sodomitów też należy się pozbyć bo są marginesem.
(Nie)Tolerancja w sieci.
Na portalu 'niepoprawni.pl' pojawia się osobnik, który sieje tekstami: "jesteście gnidy i pluskwy - należy was rozdeptać.", "zamknąć was w gettach", "jesteście chorzy z nienawiści do tych co nie głosowali na Kaczyńskiego", i tak dalej w ten sam deseń. Pomińmy aspekt prowokacji i zwykłego chamstwa autora takich tekstów (co nie oznacza, że te elementy są niemożliwe), a skoncentrujmy się na próbie zrozumienia sensu. Ktoś kto pisze takie teksty to jest dopiero totalitarysta. Wygłaszanie uwag krytycznych wobec obecnego rządu jest w przypadku takiej osoby uznawane za obrazę wymagającą krwi. No widać wyraźnie, że dany osobnik nie rozumie zasad systemu demokratycznego, tego, że każdy może mieć swoje zdanie w każdej kwestii. To jest jądro systemu demokratycznego, że każdy może mieć odmienne lub tylko minimalnie różne zdanie w jakiejś sprawie.
Pewien bloger napisał: "Nie dam ani grosza na WOŚP, bo mi się Pan Owsiak nie podoba ze względu na wyznawane poglądy. ...". Pierwszy komentarz: "Nie dasz na WOŚP, nie jesteś tolerancyjny - to zaraz w ryj zaliczysz. ...". Podobnych w tonie komentów było sporo.
Czyli jest pewna grupa, bo jak widać nie są to przypadki odosobnione, która uznaje, że jedynymi dopuszczalnymi poglądami są poglądy głoszone przez media głównego nurtu. Gdyby Edward Gierek i jego szef Radiokomitetu Szczepański wiedzieli o takich możliwościach w sensie oddziaływania na społeczeństwo to nigdy by nie odeszli ze swoich stanowisk.
Pozorny pluralizm medialny maskujący realny dyktat - i są ludzie, którym się to podoba. Natomiast nie podoba im się jakakolwiek krytyka ich poglądów i ich idoli - reagują na taką krytykę niewyobrażalną wprost agresją.
A media żeby było śmieszniej prezentują jeden punkt widzenia, który ma być niby tolerancyjny. No właśnie niby. Bo to fajnie tak z wieczora poubliżać moherowi, czy też naszczać na palące się znicze przed Pałacem na Krakowskim Przedmieściu. No super zabawa jest co nie? A media i osoby publiczne do tego zachęcają.
Tylko co będzie jeżeli zajdzie taka konieczność aby tych ludzi, którzy uczestniczą w takiej nagonce na przeciwników politycznych nagle trzeba było posłać do obrony granic. No obawiam się, że nic dobrego by z tego nie wynikło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz