14 kwietnia 2011

Chodzą słuchy

Chodzą słuchy (http://jwp-ne.nowyekran.pl/post/10517,jak-grom-z-jasnego-nieba), że Jaro dogaduje się ze służbami poprzez generała Petelickiego.
Ceną za trwanie układu ma być poświęcenie PO, co ma zaspokoić osobistą zemstę prezesa.
To ja mam takie pytanie. Czy wy ludzie urodziliście się wczoraj, że takie sugestie artykułujecie?
Kaczyński nie miał okazji dać się skorumpować "systemowi"?
Nie miał okazji pójść na układy?

Tekst o tym, że Jaro dogaduje się ze służbami poprzez Petelickiego traktuję w chwili obecnej na równi z filmem "Dramat w trzech aktach". Taka jest według mnie wiarygodność takiej informacji. Aczkolwiek dopuszczam taką sytuację, że Petelicki jako reprezentant części generalicji wnerwionej maksymalnie zaniechaniami obecnego rządu stara się pozyskać w jakimś zakresie prezesa. Generalicja ma prawo być wnerwiona, spostponowano jednego z nich (Błasik). I nie ma tu znaczenia, że Błasik był promowany przez Kaczyńskich, a Petelicki przez kogoś innego. Korpus generalski to taka swoista sitwa, jak nie ruszają nikogo z naszych to jest w porządku, jak ruszają to trzeba przeciwdziałać.

Przypomnijmy szanownemu zgromadzeniu, że większość ludzi, którzy stanowią ochronę prezesa i jego rodziny to ludzie generała Polko (GROM).
Ludzie, którzy mieli by zaproponować prezesowi zgnojenie PO za cenę dalszego postponowania i umniejszania pozycji Polski to chyba jednak prezesa nie znają.
Przypomnijmy, prezes jest PAŃSTWOWCEM, a nie jakimś łachmytą rządnym stanowisk, orderów, zaszczytów i splendoru osobistego. To inny kaliber człowieka niż Tusk - znaczy się troszeczkę większy.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak komentarzy: