30 kwietnia 2011

Sprawa Wałbrzycha

Sąd jednak zdecydował o unieważnieniu wyniku wyborów (drugiej tury) na prezydenta miasta Wałbrzych, niestety był to sąd apelacyjny.
W pierwszej instancji sąd stwierdził, że wprawdzie był, bo został udowodniony, proceder kupowania głosów, ale nie miało to wpływu na wynik. Orzeczenie to było o tyle kuriozalne, że w toku procesu udowodniono kupienie około tysiąca głosów, podczas gdy różnica pomiędzy rywalami wyniosła tylko trzysta głosów. Sąd ten w pierwszej instancji stwierdził, że nie miało to wpływu na wynik głosowania.
Nie znam się na kazuistyce, nie jestem prawnikiem, ale to po prostu przeczy wszelkiej logice, takiej zwykłej logice.
W mojej opinii nawet gdyby sytuacja była odwrotna, czyli, że udowodniono kupienie 300 głosów, a różnica w wyniku wyborczym wyniosła by 1000, to i tak wybory winny być powtórzone.
Dlaczego tak twierdzę.
Otóż wybory jako najwyższy akt demokratyczny winny być wolne od wszelkiej patologii. Owszem należy sobie zdawać sprawę z tego, że wszelkiej patologii nie ukróci się nigdy, zawsze znajdą się jednostki niegodziwe, które żerując na ludzkich słabościach będą coś tam kombinować na boku. Jednakże póki sprawa nie trafia przed oblicze sądu, póki ta patologia nie przekracza pewnego poziomu, to przyjmuje się, że wybory były uczciwe. Jak w każdej innej działalności człowieka jeśli patologia nie przekracza 15 procent to mówi się, że wszystko jest w porządku.
Nie rozpatruje się tutaj sprawy czyjejś winy bądź niewinności, dlatego w takich przypadkach sąd winien zakładać nie scenariusz pozytywny, ale właśnie negatywny. Udowodniono tylko 300 (według moich założeń sytuacji odwrotnej), ale tylko tyle udowodniono, a nie wiadomo ile było innych nie udowodnionych. I dlatego już sąd pierwszej instancji winien był nakazać powtórzenie wyborów i wygaszenie mandatu obecnego prezydenta. Nie zrobił tego.
W sławetnym wywiadzie - rozmowie jaką na antenie radia Wnet toczy Jerzy Jachowicz z Ewą Stankiewicz i Janem Pospieszalskim w pewnym momencie padają słowa, które świadczą o tym, że podobnych praktyk było znacznie więcej w skali całego kraju. Jednakże nie mówi się czy dotyczyło to wyborów prezydenckich, czy samorządowych. Pewnie w końcu pójdę na Krakowskie Przedmieście i się jawnie zapytam, bo mnie to interesuje.

Wnioski.
Sędzia, który wydał wyrok oddalający protest wyborczy winien stracić pracę i mieć dożywotni zakaz pełnienia zawodu zaufania publicznego (jakiegokolwiek). Po prostu tak, osoba, która coś takiego podpisuje własnym nazwiskiem i w majestacie prawa jest skończona, nie jest niezawisłym sędzią, a funkiem partyjnym, który chroni swoich. No chyba, że za wzorzec prokuratury przyjmiemy prokuratora Wyszyńskiego.

Dzisiaj w porannej Trójce omawiana była ta kwestia wśród polityków. Niestety żaden z polityków się nie zająknął nad kwestią kompetencji i kwalifikacji sędzi, który wydał ów kuriozalny wyrok. Wyrok, który był po prostu obrazą prawa.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak komentarzy: