Dzięki oszustwom intelektualnym sprzedawanym w mediach jako prawda objawiona spora część naszego społeczeństwa nie jest zainteresowana polityką, nie uczestniczy w procesach wyborczych. Równie duża grupa ludzi jest zmanipulowana poprzez przyjmowanie na wiarę tego przekazu płynącego z mediów. Ludzie ci ponadto są stale utrzymywani w stanie pobudzenia, jeśli nie rozedrgania, emocjonalnego.
Stan ten udaje się utrzymać od około 20 lat, przy czym ostatnie 5 lat jest właśnie okresem jednoczesnego wygaszania poczucia dumy narodowej i równocześnie zaszczepiania poczucia wstydu za bycie Polakiem oraz wobec tej drugiej grupy doprowadzenie ich na skraj wręcz nerwowego dygotu.
Tu ciekawostka, identyczną akcję gaszenia ludzkiego entuzjazmu przeprowadzono tuż po wyborach kontraktowych w 1989 roku. Gdy Wałęsa i inni opieprzali wręcz społeczeństwo za to, że nie wybrało Jaruzela i innych do sejmu. to taka sama identyczna akcja jak obecna "gaszenia pamięci".
Obecne techniki przekazu są dużo lepiej rozwinięte i dużo łatwiej jest ludźmi manipulować.
Ale wszystko ma swój kres.
Propaganda jest i może być skuteczna jeśli nie kłóci się z elementarnym osobniczym odbiorem rzeczywistości. Jeśli zaczyna się kłócić z tym realnie odbieranym przez danego osobnika światem to staje się przeciwskuteczna. Dlatego na portalach i forach o prawicowej konotacji co i raz mamy do czynienia z kimś kto przeszedł z drugiej strony. Z reguły taka osoba zaczyna swój blog od jednego zdania: "Ale ja byłem głupi". Takie zdanie jest jednak niezbyt prawdziwe. Taki ktoś po prostu nie był zbyt intensywnie zainteresowany sprawami politycznymi i powtarzał po prostu suflowane mu w mediach grepsy. To wbrew pozorom naturalne. Nie każdy ma czas na to żeby się dogłębnie wgryzać w niuanse tego co na co dzień jest pokazywane w przekaziorach.
Co się stanie gdy ludziom zniechęconym i tym utrzymywanym w stanie rozedrgania emocjonalnego nagle przekaz medialny przestanie układać się w spójną całość z ich indywidualnym odbiorem świata. Najprawdopodobniej z równie emocjonalną siłą zaczną głosić poglądy dokładnie przeciwne niż te, którym dotychczas hołdowali.
Wbrew obiegowym opiniom, to strajki w roku 1980 nie wybuchły o kiełbasę, ale o godność. Przecież stoczniowcy to była elita finansowa. Cukier na kartki, a kupienie byle ochłapu w mięsnym graniczyło wręcz z niemożliwością. Wtedy tak deptano godność ludzi, dziś się to robi inaczej.
Pedagogika wstydu wobec społeczeństwa przy jednoczesny zmanipulowaniu programu edukacyjnego w szkole wytworzyła popularnego "leminga" vel "wykształciucha".
Ale nawet taki leming i wykształciuch ma swoją godność,a ponadto umie liczyć czy mu starcza do pierwszego czy nie. A jak mu przestanie starczać na różne przyjemności to może zacząć myśleć.
Należy podkreślić, że niestety Ludwik Dorn używając publicznie określenia wykształciuch bardzo się źle przysłużył. Błąd użycia tego sformułowania publicznie polega na tym, że nazwał zjawisko, nazwał tych ludzi i określił ich stan umysłowy w sposób pejoratywny. A wbrew pozorom oni sobie doskonale zdają sprawę z miałkości ich poziomu intelektualnego ale dopóki nie zostali nazwani nie czuli się źle. Dlatego jest tak trudno dotrzeć do tej grupy z argumentami merytorycznymi. Oni ich nie przyjmują, bo nie chcą ich przyjąć.
Patrząc jednakże na to, co się dzieje można powiedzieć jedno: narasta wściekłość, wściekłość na ten rząd, wściekłość na media, wściekłość na istniejący układ.
Powoli cegiełka po cegiełce mur, który z takim mozołem był budowany w mediach podlega erozji. Pojawienie się pierwszego większego wyłomu nastąpi najprawdopodobniej już w czasie jesiennych wyborów parlamentarnych.
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz