20 lutego 2012

Dziesięć lat

Kolejny dziesięcioletni okres dobiega końca. Z czego wynika poprawnie rozumując, że pora na kolejne przesilenie w naszym życiu społeczno - politycznym.
Dziesięć lat temu (no prawie dziesięć, bo to jednak był grudzień 2002) wybucha afera Rywin - Michnik. Wcześniejsze publikacje prasowe w prześmiewczej rubryce Mazurka & Zaleskiego we "Wprost" nie powodują żadnych reperkusji. Prawdziwy przełom następuje jednak później, gdy na skutek transmisji z posiedzeń komisji sejmowej ludziom się otwierają oczy.
Ale ja nie o tym, nie o aferze Rywin - Michnik, nie o historii, chociaż znajomość pewnych faktów historycznych bywa niezwykle pomocna w odnajdywaniu się we współczesności.
Narasta napięcie w społeczeństwie, ale nie tylko. W strukturach władzy również. To widać, słychać i czuć. Niektórzy politycy wyraźnie zaczynają się dystansować od poczynań "swojego" rządu (PSL), bo immunitet immunitetem, ale oklep po ryju można we własnym okręgu wyborczym zebrać. I parafrazując Sienkiewicza to ten, który natrzaska takiego posła to może mu powiedzieć, że " nie jako prywatnemu, ale jako posłowi właśnie", właśnie za działalność jako poseł, bo prywatnie to może iść z nim na wódkę choćby za pięć minut.

Różni osobnicy są przymierzani do odegrania roli mężów opatrznościowych. Gdybym nie widział kilku podobnych operacji wcześniejszych, to może i bym uwierzył, ale widziałem, to mnie tak łatwo nie jest nabrać.
Szczerze, to wygląda na pożar w burdelu i to taki fest pożar. Bo nie ma rezerwowej ekipy. Rezerwowej i wiarygodnej, wiarygodnej na chociażby pełną kadencję sejmową. Przecież ta banda od ryżego piłkarzyka to też jest piąty garnitur. Ludzie nie mający poczucia przyzwoitości, krzty honoru ani kindersztuby.

I teraz właśnie przychodzi moment dziesięcioletniego okresu rozliczeniowego. Kiedy to nastąpi konkretnie, tego nie wiem. Podejrzewam jedynie, że władza (system panujący) ma ochotę tym razem wyprzedzić działania "ulicy". Poświęcą ryżego, krzywdy mu wielkiej skądinąd nie robiąc, ale będą chcieli podstawić na jego miejsce kogoś innego. Tylko mówiąc szczerze nie mają kogo.
Schetyna - no wolne żarty, przecież ten osobnik nawet się porządnie wysłowić nie potrafi publicznie.
Osobnik z własnym sobowtórem w ręku - owszem gadanę ma, ale przecież na niego nie zagłosuje ta cała SLD-owska skleroza, bo ta skleroza jest dużo bardziej zachowawcza niż ci tak zwani prawicowcy - te mohery.

To będzie ciekawy rok.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: