Dodatkowe informacje, które dzisiaj wypłynęły za sprawą Naszego Dziennika (źródło) mają pewną mało zauważalną konsekwencję.
Otóż we wszystkich (całych dwóch) opracowaniach biografii Lecha Wałęsy stoi jak wół, że Lech Wałęsa został wykreślony z ewidencji SB w 1976 roku. Podają tak zarówno w swej pracy Cenckiewicz & Gontarczyk jak i niezależnie Zyzak.
Charakterystyczne jest również to, że w nagranej rozmowie padają słowa, że Andrzej Gwiazda twierdzi iż cały strajk z 1980 roku był sterowany, a na pewno inspirowany przez SB (wykład Andrzeja Gwiazdy w Węgrowie - dostępny w sieci).
Wykład Andrzeja Gwiazdy
Takie słowa padają w tym nagraniu pomiędzy Tobiaszem a Lichodzkim.
Należy podkreślić, że trudno jest zarzucić brak sensu rozumowaniu A. Gwiazdy gdy o tym mówi.
Ważnym elementem, który umyka większości komentatorów staje się to, że tezy zawarte w książkach duetu Cenckiewicz & Gontarczyk i w pozycji Zyzaka stają się co najmniej dyskusyjne.
Przede wszystkim upada, a w każdym razie staje się mocno wątpliwa, teza o wyrejestrowaniu Wałęsy z zasobów SB w 1976 roku.
Natomiast na porządku dziennym staje teza, że ktoś przejął agenta. Tym ktosiem mogła być bezpieka wojskowa, z którą zdaje się że Wałęsa miał już wcześniej do czynienia.
Tak więc nieobecność Wałęsy w zapisach SB jako płatny informator Bolek staje się de facto wyższym stopniem obecności.
Jest jeszcze jeden element, który według mnie dziennikarze Naszego Dziennika winni sprawdzić zanim puszczą taki materiał. Otóż nie ma takiej możliwości żeby admirał Waga (wtedy pewnie jeszcze admirałem nie był) sam powoził tą motorówką, sam ją cumował do brzegu, sam spuszczał trap. Admirał Waga nie żyje od kilku lat (zmarł w 2008), ale na tej motorówce to powinni być jeszcze jacyś inni oficerowie i marynarze. Do tych ludzi można dotrzeć, popytać ich. Żeby nie mieć informacji pochodzącej z jednego źródła.
Tu zdaje się, że wiedza taka wcale nie jest ani aż taka tajna ani nikomu nieznana.
Oto odpowiedni fragment:
"Zresztą swego czasu wkleiłem wywiad z gościem, który o tym mówi dość dokładnie i nawet podaje nazwisko oficera, który tą motorówką Wałęsę dowoził, a teraz żyje sobie w Gdyni starając się nikomu nie wejść w oczy, bo taka wiedza jest, przyznajmy, dość niezdrowa. ..." (źródło).
Redaktorzy z Naszego Dziennika chyba się specjalnie przy tym nie napracowali, bo samo przejrzenie sieci może dać dużo więcej niż najbardziej nawet niewiarygodne "dojście" w ABW, które oby nie było takim na jakie trafił Sumliński.
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz