Rząd nie powinien tego robić z wielu względów.
1. Aby nie tworzyć precedensów w stosunkach OBWE z krajami sygnatariuszami
2. Aby po wyborach nikt nie mógł jazgotać, że były fałszerstwa lub nieprawidłowości w toku kampanii wyborczej
Wiem, że jest to wnerwiające, gdy ktoś z zewnątrz wysuwa takie sugestie - o możliwości matactw wyborczych. W tym przypadku zrobił to Vaclav Havel, ale czy zrobił to z pełną świadomością realnie panujących u nas warunków politycznych to śmiem wątpić. Przeprosił później za swoją wypowiedź i uznał ją za niestosowną, podobnie jak rząd Czech.
Jednakże wypowiedzi pewnej grupy ludzi skupionych wokół LiD wyraźnie sugeruje, że ich wiedza co do rzeczywistych preferencji wyborców jest inna niż to co prezentują sondaże. Im bardziej te różnice będą drastyczne tym większa jest szansa na oprotestowywanie wyniku wyborczego. Po wyborach roku 2005 zostało udowodnione, że wartość naukowa wyników sondaży podawana praktycznie przez wszystkie pracownie badań społecznych jest mierna. W niektórych przypadkach błąd pomiarowy dochodził wtedy nawet do 15%, co już wyraźnie przekracza poza zwykły zakres błędu dla takich badań. Norma błędu dla takich badań to 2-5%.
Ponieważ szansa na zwycięstwo PiS-u jest znaczna to szansa na to, że te same środowiska będą podważały wiarygodność wyniku wyborczego podpierając się właśnie wynikami sondaży też jest dosyć wysoka.
Dopisek 1
Oczywiście publikatory nie podają pełnej prawdy. Jako argument, że to skandal iż MSZ wysyła notę z odmową podaje się fakt iż w tym samym czasie obserwatorzy jadą na wybory do Szwajcarii. Tyle tylko, że do Szwajcarii jadą z pozycji czy też paragrafu: assessment (z ang. ocena, oszacowanie), natomiast do nas mieliby przyjechać jako observation.
Przyznam szczerze, że nie wiem dokładnie czym różnią się obie te metody, jednak na oficjalnej stronie internetowej (adres: http://www.osce.org/odihr-elections/17781.html) można przeczytać, iż obserwacji dokonuje się między innymi w takim celu:
"Election observation is one of the most transparent and methodical ways to promote and encourage democracy and human rights."
W tym momencie odmowa MSZ-tu jest troszeczkę inna niż gdyby gdyby odmówiono w przypadku 'assessment'. Ciekawe jak zachowali by się Szwajcarzy gdyby zaproponowano im observation.Ja bym w tym kontekście przetłumaczył słowo assessment bardziej tekstualnie - asysta.
Dopisek 2
Jak do tego doszło?
Do "tego" czyli do wysłanie przez OBWE listu, w którym proponuje się Polsce 'observation'.
Osobnicy tacy jak Kwaśniewski, Geremek, Michnik i wielu innych w udzielanych wywiadach, zresztą głównie w prasie zagranicznej, od około 2 lat permanetnie rysują obraz Polski jako państwa totalitarnego. W końcu dochodzi do takiego stanu, że publicyści w krajach UE sami z siebie zaczynają powtarzać te bzdury. Dochodzi jeszcze wypowiedź byłego prezydenta Czech i powstaje problem, którego rozwiązanie nie jest bynajmniej trywialne.
Teraz oczywiście ci sami ludzie, którzy w zagranicznych mediach mówili to co mówili, na użytek gazet w kraju oczywiście wypowiadają się poprawnie i w tonie mówiącym, że żaden nadzór nad procesem wyborczym nie jest konieczny, ale oczywiście nie wyobrażają sobie sytuacji żeby Polska mogła odmówić przyjęcia obserwatorów (Geremek).
Faryzeizm w czystej postaci, nic dodać nic ująć.
Pomimo tych wszystkich okoliczności nadal uważam za błąd treść noty jaką MSZ ma wysłać do OBWE. Chyba, że to co przekazują media nie odzwierciedla tego co jest (ma być) w tej nocie.
Bo niestety oryginału noty to nie widziałem, a żadne medium ani MSZ nie pofatygowało się aby tą treść opublikować. Wiem o tym, że noty dyplomatyczne nie powinny być upubliczniane, ale chyba w tym momencie treść tego dokumentu powinna zostać pokazana ogółowi społeczeństwa żebyśmy sami wiedzieli o czym rozmawiamy, bo w tej chwili to jest jak zabawa w głuchy telefon.
Bo ani nie znamy treści dokumentu jaki przesłało do Polski OBWE, ani treści noty naszego MSZ, a poleganie na tym co przekazują krajowe media to jak pokazało doświadczenie naiwność granicząca z kretynizmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz