14 września 2007

Zmiany, zmiany, zmiany, a i jeszcze film i jedna reklamówka wyborcza

J.M.Rokita nie kandyduje do sejmu, to niewątpliwie poważny uszczerbek dla PO. Niektórzy już prorokują, że PiS wygrał wybory już w tym momencie. Jest to możliwe ale wcale nie przesądzone, ja bym się jeszcze nie ekscytował.
Podobno JMR nie kandyduje bo "kocha swoją żonę", a Nelly Rokita została doradcą prezydenta Kaczyńskiego - czyli poszła do PiS. Rokita jest zbyt cwanym i wyrachowanym graczem politycznym żeby zwracać uwagę na takie detale, a może ten "detal" został wspólnie przez państwa Rokitów wyreżyserowany po to aby JMR mógł odejść z PO bez awantur, bez kłótni i bez cyrku. Mówiąc oględnie to ostatnimi czasy PO, a konkretnie Tusk, Schetyna i Palikot, niespecjalnie byli przychylni Janowi Marii Rokicie, a jednocześnie nie chcieli go wyrzucić. Bo wyrzucony JMR byłby dużo groźniejszy niż JMR, który sam odszedł. W związku z czym trzeba było coś wymyślić, ponieważ dalsze znoszenie podsrywania jakie uprawiano wobec niego w PO było nie do zniesienia to wymyślono takie rozwiązanie, które daje Rokicie wszelkie atuty. Ale trzeba mu oddać sprawiedliwość odszedł w sposób honorowy - nie rzucając się na łatwe w tym momencie przejście do PiS-u. Upieczono zresztą w tym momencie jeszcze dwie pieczenie. A.Mężydło i R.Sikorski zostali delikatnie mówiąc pokazani jako zwykłe gnojki bez klasy, ale ten rożen to dostali do ręki Kaczyńscy jako dodatkowy bonus.
Nelly Rokita w jakimś wywiadzie powiedziała zresztą wprost, że on "odchodzi żeby wrócić". Ciekawe co zrobi frakcja konserwatywna w PO, której niewątpliwym liderem był właśnie JMR. Być może zostanie całkowicie wycięta z list wyborczych, a wtedy będzie to jasny sygnał, że PO oscyluje w kierunku koalicji z LiD-em, co jednak przy obecności Rokity w PO byłoby raczej niewykonalne.

Film czyli serial w reżyserii A.Holland pt. "Ekipa".
To już nie są te czasy, kiedy Marek Piwowski (długoletni współpracownik bezpieki) kręcąc film pt. "Uprowadzenie Agaty", ustawiał naszą scenę polityczną dyskredytując marszałka Kerna i jego środowisko. W czasach realnego socjalizmu można by na to "dzieło" Pani Holland powiedzieć, że to "produkcyjniak" - był taki przymiotnik, który tym jednym słowem opisywał film będący apologią socjalizmu i wyższości tegoż nad systemem kapitalistycznym. Na szczęście (dla społeczeństwa), bądź na nieszczęście (dla producentów i sponsorów tego "dzieła) to już nie te czasy. Na szczęście internet jest dzisiaj na tyle potężną instytucją, że każde tego typu pierdnięcie jest od ręki rozszyfrowywane i wyśmiewane jako właśnie produkcyjniak.

Wyborcza reklamówka PiS pt. "Oni k.... nie biorą"
Ale się "autorytety moralne" rozgadały, ale się naoburzały, że to niegodne, że płaskie, że apeluje do najniższych instynktów, że dla motłochu. STOP. I właśnie w tym momencie przesadzili, bo jak się chce kogoś pouczać i "cywilizować" to nie można kogoś takiego obrażać. Bo jak się kogoś obraża, to na sto procent ktoś taki zrobi dokładnie odwrotnie niż życzyłby sobie ten pouczający, ten wykształcony, ten "mundry".

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ta sytuacja z Nelly i Janem trochę mnie niepokoi. Zobaczymy. PO już chyba jest zatopiona i Borusewicz im nie pomoże.
W kampanii PiS nie ma takich zagrań poniżej poziomu jak w PO, ludzie to już widzą i doceniają. Zresztą jaką oni mają koncepcję, oprócz negowania PiS?
A pani Holland widocznie maja już dosyć w mieście aniołów i nie podsuwają dobrych pomysłów.
Zupełnie mnie to nie martwi ani nie obchodzi.

Andrzej.A pisze...

JMR jest w rewelacyjnej sytuacji. De nomine jest w PO, czyli jako "stroskany" członek partii może w każdej chwili zrecenzować to co robią Tusk+Schetyna+Komorowski+Palikot.
Ponieważ oni go przez dwa lata "podsrywali", to teraz czas na retorsję. Jak te cwaniaczki od Schetyny i Palikota coś wykręcą to ich Janek zniszczy. Mówiąc szczerze to trochę mi żal, bo JMR jest jak to się zwykło mówić "barwną postacią". Jest ponadto jednym z nielicznych polityków, którzy potrafią mówić a nie dukają z tej mównicy w sejmie, chociaż przez ostatnie dwa lata to go niespecjalnie dopuszczano do głosu. Ale to jest właśnie jeden z objawów wspomnianego wcześniej "podsrywania".