Do "ataku" na elektrownię wodną na Jeniseju "przyznają się" coraz bardziej egzotyczne grupy, które są w konflikcie z Rosją.
Guzik mnie obchodzi, czy był to wypadek, pod co podciągam nieodpowiedzialne zachowanie pracownika, naturalne zużycie podzespołów i inne czynniki losowe, czy też była to akcja terrorystyczna.
Z mojego punktu widzenia ta awaria ma same plusy.
Mniej energii elektrycznej dla hut aluminium, z czego wynika zmniejszenie produkcji tychże hut, ciąg dalszy to zmniejszenie produkcji silników czołgowych i wielu innych podzespołów w technice związanej z wojskiem.
Dla mnie jako Polaka same plusy, agresywne państwo sąsiedzkie utraciło jedno ze swoich głównych źródeł zaopatrzenia na podzespoły militarne.
Oczywiście Rosja nadal dysponuje przeważającym w stosunku do naszego potencjałem militarnym, ale odbudowanie potencjału produkcyjnego wycenionego na 2E9 USD (tyle mają kosztować nowe turbiny) trochę jednak będzie trwało, a sprzęt bieżący będzie się zużywał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz