27 stycznia 2012

W kogo uderzy AKTA?

We wszystkich.
Dowód.
Podróbki to nie tylko trampki z logo Nike szyte na Tajwanie albo gdzieś w jakiejś zapadłej dziurze w Chinach kontynentalnych.
To również zamienniki podzespołów do samochodów i/lub części produkowane przez kooperanta dużego koncernu motoryzacyjnego, ale sprzedawane bez logo tegoż koncernu.
To również leki produkowane na przykład w Polsce, będące tańszymi odpowiednikami leków dużych koncernów zachodnioeuropejskich i amerykańskich.

Ten dokument idzie dalej.
Jeśli ktoś napisze gdziekolwiek w internecie, że na przykład firma Macdonalds sprzedaje "śmieciowe żarcie" (a ja akurat tak uważam), to odpowiednie organy mogą nakazać zamknięcie strony, bloga, albo usunięcie takiego wpisu z platformy hostingowej, na której taki wpis się pojawił. Można nakazać providerowi usług informatycznych ujawnienie danych osobowych osoby, która taką opinię wyraziła. To czy potem firma Macdonalds będzie się procesowała z jakimś tam konkretnym wyrazicielem opinii pozostaje kwestią drugorzędną - ważniejsze dla firmy - koncernu jest to, że niekorzystny dla niej wpis został usunięty. Odwrócenie tego stanu, czyli przywrócenie takiego wpisu może nastąpić ale dopiero po batalii sądowej, którą musi wszcząć w takiej sytuacji platforma hostingowa (na przykład portal niepoprawni.pl) i piszący na niej pod pseudonimem bloger.
Przykład firmy Macdonalds nie jest tu adekwatny, bo firma ta raczej nie zmieni jakości oferowanych produktów.
Ale powiedzmy firma X wypuszcza na rynek nowy model samochodu. W pojeździe tym jest jakaś wada konstrukcyjna, która zagraża nawet życiu użytkowników dróg. Na forach internetowych pojawiają się wpisy opisujące ten problem. Firma X w trybie nakazowo administracyjnym uzyskuje nakaz likwidacji wszystkich krytycznych wpisów na temat tego pojazdu na całym świecie. Owszem po cichu wysyła listy do użytkowników i wymienia wadliwy detal, ale w międzyczasie tysiące ludzi kupują ten sam pojazd.Skutki: firma powiększa swoje zyski, które stają się nieuprawnione gdyby ludzie wiedzieli by na podstawie opinii innych, że danego pojazdu nie warto kupować bo są z nim kłopoty.

Nie jestem prawnikiem, ale to wygląda tak, że dotychczasowa zasada pochodząca z prawa rzymskiego właśnie zostaje zanegowana w skali światowej.
Już nie firma - koncern ma udowodnić przed sądem, że wyrażona przez pojedynczego człowieka opinia jest wadliwa, ale człowiek ma dowieźć koncernowi, że ma rację i prawo do swojej opinii. A nawet jeśli jakiś produkt jest rzeczywiście idealny, to każdy ma prawo powiedzieć że mu się nie podoba - bo na przykład dzisiaj ma zły humor.

Zrównano wolność słowa pojedynczego człowieka z wolnością słowa firmy - koncernu. To jest chore i tu tkwi najważniejszy problem tego dokumentu.

Problem ściągania plików muzycznych i filmowych stanowi margines marginesu problemów jakie pojawią się gdy ten dokument zostałby ratyfikowany przez parlamenty państw sygnatariuszy.
Nie będzie tańszych zamienników leków w aptekach, nie będzie tańszych klocków hamulcowych w warsztatach samochodowych.
A czy wszystkich, którzy ten tekst czytają stać na kupowanie zawsze i wszędzie oryginałów, i nie mam tu na myśli torebek od Prady, nie sądzę.

C.B.D.U. (Co Było Do Udowodnienia)

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: