01 stycznia 2012

Bardziej, czyli podsumowanie 2011 roku

Nie zmieściłem się czasowo w napisaniu podsumowania w 2011 roku, w związku z tym robię to już po zmianie roku. Chociaż czy to ma jakieś większe znaczenie, rzecz raczej czysto umowna.
Podsumowując rok poprzedni, czyli 2010, pisałem o tym, że jest źle, jest porównywalnie źle jak za Jaruzela (źródło). Odchodzący rok 2011 nie przebił czymś drastycznym roku 2010.
Było po prostu bardziej.
Bardziej kłamliwie w mediach.
Bardziej arogancko we władzach.
Bardziej chamsko wobec oponentów władzy.
Bardziej bezczelnie wobec ludzi będących przeciwnikami obecnej władzy.

Tych "BARDZIEJ' można by jeszcze parę wymienić i każdy w miarę myślący człowiek jest w stanie wytworzyć i uzupełnić sobie sam taką listę rzeczy, które go uwierają.
Niby nic drastycznego się nie wydarzyło, ale ...
Ale właśnie pewne drobne rzeczy, które miały miejsce w ciągu ostatniego roku wyraźnie świadczą o tym, że władza dąży do konfrontacji ze społeczeństwem. Tak, to nie są jakieś wymysły ani fanaberie.
Również niektóre dzieła powinno się odczytywać w zupełnie inny sposób niż dotychczas.
Weźmy film "Katyń" i ostatnią końcową scenę. Scenę straszną. Sens tej sceny jest taki, żeby przestraszyć, przestraszyć wszystkich tych, którzy nie pamiętają lat 1981-1989. I to jest główny przekaz tego filmu, a nie martyrologia, lepiej lub gorzej opisana, tylko właśnie chodzi o przestraszenie.

Również wydarzenia w Warszawie z dnia 11-11-2011 miały ludzi przestraszyć. No tu powiem szczerze, że władze się według mnie przeliczyły. Bo gdyby te tysiące ludzi (od 50'000 do 100'000) się rzeczywiście wkurzyły i dały sprowokować, to tych gliniarzy pomimo ich opancerzenia to trzeba by było żyletkami zeskrobywać z chodników. Po prostu zostali by wdeptani w Warszawskie ulice. Te niemiaszki i ich przydupasy z Krytyki Politycznej również.
Tu uwaga na marginesie: ogłupiali są ci policjanci do imentu, zresztą tak samo jak większość tych, którzy albo w wyborach udziału nie biorą albo głosują na PO i oboczności. Nie dziwmy się temu, wszak do policji nie idą ludzie nadmiernie rozwinięci intelektualnie. Można nimi manipulować tak samo jak za Jaruzela zomolami - to nie jest nic nowego.

Objawiło się również kilka tendencji pozytywnych.
Te tysiące ludzi na Marszu Niepodległości w dniu 11-11-11. Te setki klubów Gazety Polskiej, które powstały i prężnie działają. Te organizacje społeczne jak "Solidarni 2010", ludzie upamiętniający tragicznie zmarłych 10-04-2010. Nie od razu i nie w pięć minut spośród tych ludzi wyłonią się nowi liderzy, którzy pociągną wózek o nazwie POLSKOŚĆ.

Ma rację redaktor Ziemkiewicz porównując obecną sytuację do tej, która miała miejsce w okresie "młodej Endecji": "... w Polsce jest tylu analfabetów, że to jest nasza szansa, bo my ich nauczymy pisać i oni będą pisać i myśleć PO POLSKU. ..." Tak mówili Dmowski i Popławski i mieli rację.
Teraz jest analogicznie, 15 milionów uprawnionych do głosowania nie korzysta ze swego prawa wyborczego - trzeba im uświadomić, nauczyć prawidłowego rozróżniania rzeczywistych intencji ludzi, którzy występują w telewizorni. Pokazać na prostych przykładach czym jest sofizmat, czym erystyka, czym inne machinacje dokonywane przez media.

Osobiście uważam, że ludziom trzeba wyjaśnić jedną prostą rzecz. Że ta kiełbasa na grilla, ten chlebek i browarek to będą tanie wtedy i tylko wtedy gdy Polska będzie silnym państwem. Czyli, że opłaca się mieć silne państwo właśnie po to żeby mnie osobiście było dobrze. To taki merkantylny punkt widzenia, odległy o lata świetlne od punktu widzenia człowieka, który mówi o sztandarze z napisem "BÓG, HONOR, OJCZYZNA". Ale posługując się analogią historyczną można powiedzieć, że już raz coś takiego miało miejsce. Przecież wojnę z bolszewikami w 1920 roku wygrano również, jeśli nie głównie, dlatego, że do armii zaciągnęli się chłopi. Ci sami chłopi. lub ich potomkowie, którzy obdzierali Powstańców Styczniowych z butów i jeszcze donosili na powstańcze oddziały do cyrkułu. Czyli precedens istnieje, czyli można ludzi nauczyć i przekonać.
Chociaż tutaj się z redaktorem Ziemkiewiczem nie zgadzam. Ponieważ redaktor mówi, w jednym z wystąpień, że obecnie jest łatwiej.
Otóż nie, obecnie jest trudniej.
Bo każdy przeciętny odbiorca papki medialnej jest narażony na codzienną porcję indoktrynacji, której jednym z celów jest zniechęcenie do podejmowania jakichkolwiek działań w celu poprawy funkcjonowania państwa. Również funkcjonujące od lat hasło, że od mojego głosu w wyborach nic nie zależy ma na celu zniechęcenie ludzi do udziału w głosowaniach.

Gra trwa dalej. Nadal nie zostaliśmy zwyciężeni, chociaż zakusy trwają. Wbrew tym wszystkim idiotom, którzy mówili o końcu historii.

Venenosi bufones pellem non mutant
 Andrzej.A

1 komentarz:

djans pisze...

"Ci sami chłopi. lub ich potomkowie, którzy obdzierali Powstańców Styczniowych z butów i jeszcze donosili na powstańcze oddziały do cyrkułu."
Oj, przepraszam; nie sięgnę teraz do źródła, bo i nie o aptekarską precyzję chodzi, ale tworzenie obrazu "powstania panów" jest nieuprawnione. Owszem, byłoby takie, gdyby oddać je "białym". Wracając - czytałem gdzieś, że blisko 40 % skazanych za udział w walkach stanowili chłopi, potem szli łyczkowe.

Z resztą się zgadzam.