To jest na razie takie nieśmiałe, takie oboczne i niby zwalczane i sekowane, ale już się zaczęło.
O czym mowa?
O celebrytach. Na razie jest to Masłowska i Kukiz. Później pewnie przyjdą i inni. I z całym spokojem i miną smoka srającego na puszczy będą twierdzić i sierdzić, że oni zawsze byli z nami. Zawsze uważali, że ci, którzy szczali do zniczy na Krakowskim Przedmieściu to hołota.
Redaktor Gadowski nawet napisał list otwarty do Masłowskiej. Gdybym nie wiedział, że głupota, to bym pomyślał, że prowokacja.
Oczywiście są jeszcze ci inni celebrytani, którzy u Jakuba W. nadal szczają do zniczy i przypalają papierosami modlące się staruszki, ale to już końcówka. Niedługo pewnie zobaczymy, być może nawet samego Jakuba W. leżącego krzyżem w którejś świątyni. Nie dajmy się temu zwieźć.
Podobno Masłowska dostała nawet jakąś niepochlebną recenzję w GW - to też jest sposób legendowania, nie nowość.
Patrzmy uważnie, kto i w jakich okolicznościach "nagle przejrzy na oczy", bo takich cudów w nadchodzącym czasie to będziemy obserwować na pęczki wręcz.
W PRL-u sprawa była arcytrudna do wykrycia. Trzeciorzędny aktorzyna (nie chce mi się wymieniać nazwisk), który notorycznie wysługiwał się systemowi nagle doznawał objawienia. Szedł do kościoła, zaczynał się udzielać w Komitecie Prymasowskim, ze trzy razy zagrał w przedstawieniach wystawianych w podziemiach jakiegoś kościoła i już się o nim mówiło, że jest "nasz".
Teraz jest łatwiej, można przywołać wypowiedzi danego ancymonka z przed roku, dwóch, pięciu lat - internet nie zapomina.
Strzeżmy się "nawróconych", bo to zwykłe kurwy są.
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz