30 maja 2011

Pokazówka

Przy okazji wizyty prezydenta USA w Warszawie (bo nie w Polsce) zrobiono pokazówkę. Tej pokazówki nie zrobiły  wbrew pozorom Secret Service ale nasze władze.
Przekaz do społeczeństwa był mniej więcej taki:
Patrzcie matołki, jak chcemy to nikt nawet na 100 metrów do prezydenta nie podejdzie, a jak chcemy to możemy spowodować, że prezydent zginie (10-04-2010). I co nam zrobicie leszczyki. Gówno wiecie, gówno możecie, w nogach śpicie.

Ostentacja przekazu była dosyć silna, aczkolwiek nieprawdziwa. Bo dla zdeterminowanej jednostki w dodatku odpowiednio przeszkolonej nie ma problemu z wykonaniem zadania. I nie chodzi o wykonanie misji samobójczej, ale takiej po, której człowiek oddala się z miejsca wykonywania zadania niespiesznym krokiem przez nikogo nie niepokojony.
To, że się wam udało w Smoleńsku nic nie znaczy. Bo to już nie są lata 40-te i 50-te ubiegłego wieku, żeby się dało zamordować w więzieniach i procesach kiblowych 400 tysięcy ludzi. A jak będziecie próbowali to będziecie mieli problemy i te problemy nie będą polegały na tym, że grozi wam więzienie, tylko na czymś dużo bardziej ostatecznym.
W Smoleńsku zginął pierwszy szereg, ale czy to coś zmieniło. Według mnie nic. Jedynie determinacja drugiego i dalszych szeregów wzrosła, żeby dorównać tym, którzy w Smoleński zginęli.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak komentarzy: