02 października 2011

4 lata temu

Gdy 4 lata temu PO dochodziła do władzy to nie miałem specjalnych złudzeń. Przewidywałem recydywę Rywinlandu, ale raczej w wersji soft.
Pisałem wtedy: "jeśli ktoś liczy na to, że PO zrobi coś, cokolwiek ze swoich obietnic, to znaczy, że taki ktoś jest oczadziałym głupcem" (no może nie dokładnie te słowa, ale sens ten sam). "Partia, która zaciągnęła tak wielki kredyt poparcia wśród różnych grup nie może wykonać żadnego ruchu modernizacyjnego właśnie żeby owym grupom, które ją wsparły się nie narazić".
Ale powiem uczciwie, że to co się wydarzyło przez ostatnie 4 lata przerosło moje najczarniejsze sny i to o wiele długości.
Czegoś takiego jak Smoleńsk, to chyba nawet zawodowi bajkopisarze, czyli autorzy Si-Fi, nie byliby w stanie przewidzieć, ale to pomińmy.

Afera hazardowa i jej zamiecenie pod dywan przy wydatnym udziale mediów. To się jednak wydawało niemożliwe, żeby wszyscy jak jeden mąż łgali w żywe oczy - a jednak coś takiego miało miejsce."System panujący" nie dopuścił do recydywy pokazania w pełnym świetle afery wewnątrz sfer rządowych gdyż to wywróciło by ostatni bastion obrony "systemu" przed społeczeństwem.
Kolejne wpadki rządu skrzętnie tuszowane przez sprzyjające im media, chociaż właściwszym zwrotem powinno być, że media które ten rząd wykreowały. A jak go wykreowały, to przecież nie po to żeby go niszczyć.

Kreowanie ś.p. prezydenta Kaczyńskiego na wstecznika, hamulcowego i piąte kolo u wozu - to wszystko wychodziło z rządu i jego okolic i natychmiast było podchwytywane przez kompleks medialno - propagandowy.
Ciągłe zajmowanie się tym co lider opozycji zrobił, powiedział, jak się uśmiechnął, gdzie i komu pokazał język niemalże.

Wykreowanie całej masy osobników, którzy nie robili nic innego, tylko wydziwiali nad sposobem bycia, wzrostem, imputowanymi fobiami braciom Kaczyńskim, a po 10-04-2010 już tylko jednemu z braci.
Wykrzykiwanie, że rodzina Kaczyńskich się wzbogaciła na śmierci Lecha Kaczyńskiego, a robił to osobnik, który przed swoją byłą żoną ukrył majątek w jednym z rajów podatkowych.

O gospodarce nawet nie ma co wspominać. Błędów w takiej ilości i o takim ciężarze gatunkowym nie popełnił chyba nikt nigdzie na świecie.

Ale jest jeden pozytyw. "System panujący" nie ma zmienników dla PO. O ile w okresie od 1989 do afery Rywin - Michnik dosyć gładko szło wmawianie społeczeństwu, że teraz nastąpi zmiana i zamiast SLD będzie "prawicowa" UW/UD, lub odwrotnie, tlo teraz tak nie ma.
SLD pod obecnym kierownictwem (stare kierownictwo jest zbyt zmoczone, żeby mogło cokolwiek zawalczyć) nie daje nawet cienia szansy na przejęcie pałeczki steru rządu.
Dlatego PO jest nadal stręczone w różnej formie (różnej dla różnych grup odbiorców) jako jedyna "rozsądna" firma.
Odbywa się rytualne straszenie PiS-em.
"Jak PiS dojdzie do władzy to Macierewicz w skórzanym płaszczu będzie urzędował na Szucha" - taki jest mniej więcej przekaz medialny, który tak świetnie sparodiował A.Górski i jego kabaret.

 Co będzie jeśli PO wygra. No nic szczególnego. To samo co przez ostatnie 4 lata, tylko bardziej.
Bardziej na chama, bardziej na wydrę, bardziej bezczelnie. Nawet odpowiednie prawodawstwo zostało w tym celu przeforsowane, żeby nikt nie mógł patrzeć na ręce władzy przy kolejnych prywatyzacjach, kolejnych kontraktach gospodarczych - wszystko może zostać utajnione.

A jeśli PiS wygra, to wybory się powtórzy. W tej chwili jest to tylko i wyłącznie kwestia tego jakie będzie widzimisię składu orzekającego SN. Te wybory można podważyć na wiele sposobów i z co najmniej kilku paragrafów. Ale jeden jest podstawowy: nie zapewniono równości szans na starcie wszystkim podmiotom ubiegającym się o elekcję, czyli zaprzeczono podstawowemu dogmatowi demokratycznego państwa.
Tylko ciekaw jestem czy więcej niż jedna powtórka jest brana pod rozwagę, bo jedna według mnie może nie wystarczyć.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak komentarzy: