Od początku, czyli od 1989 roku, praktycznie co chwila słychać o tym, że Jarosław Kaczyński przegrał, upadł, już się nie podniesie, że to już koniec, że ostatnie podrygi zdychającej ostrygi. Jest coś niezwykłego w tym człowieku, który tyle razy już upadł, przegrał, skończył się.
No właśnie, czy się skończył?
Jest coś niewątpliwie perwersyjnego, gdy znana komentatorka życia politycznego pisze, że "... Kaczyńscy to nieudacznicy. ...". To ciekawe, bo w międzyczasie jeden był prezydentem, a drugi premierem.
Niewątpliwie czas od 10-04-2010 liczy się inaczej dla Jarosława Kaczyńskiego. Jest to czas specjalny, specjalny pod tym względem, że patrzy obserwuje i ocenia innych ludzi co robią, piszą, jak się zachowują.
Jest to czas specjalny, co jest wręcz oczywiste, pod względem osobisty, bo trudno żeby nie był. Media atakują i atakowały Jarosława Kaczyńskiego praktycznie od zawsze. Niezależnie od tego czy coś zrobił, powiedział, czy też milczał. Zawsze kreowano Go na "czarnego luda" w naszej polityce. Kogoś komu a'priori przypisuje się nieczyste intencje i złą wolę.
Teraz też,
Kaczyński nie przyszedł na zaprzysiężenie Komorowskiego - wielka afera, skandal, nienawiść, takie padają komentarze w mediach. Próbowałem sobie wyobrazić siebie na Jego miejscu i co bym zrobił gdybym poszedł na tą uroczystość - klaskał bym w taki sposób żeby okazać swoją pogardę to oczywiste i wszyscy w koło by to zauważyli i prawidłowo odczytali, jestem o to dziwnie spokojny.
Kaczyński popiera ludzi modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu - znawcy wietrzą tutaj kolejną klęskę, kolejny upadek, kolejny wielki błąd polityczny.
Otóż śmiem wątpić.
Gdy zaczną być pokazywane w sieci bądź gdzie indziej wyczyny i zachowania przeciwników Krzyża z Krakowskiego Przedmieścia to dopiero będzie upadek. Gdy duża część społeczeństwa zobaczy jak zachowuje się aktyw młodzieżowy sterowany przez PO i zaprzyjaźnione media.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz