05 sierpnia 2010

Radykalizacja

45 procent ludzi permanentnie nie bierze udziału w wyborach - czują się pozostawieni samym sobie, państwo jest dla nich opresorem.
47 procent z tych, którzy biorą udział w wyborach jest określana w mediach głównego nurtu jako mohery, ciemnogród - ktoś gorszy.
Stosuje się wobec tych ludzi frazeologię wykluczenia, ich poglądy, nie są uznawane za równoprawne i mogące podlegać identycznej merytorycznej ocenie jak każde inne. Identycznych zabiegów propagandowych używano w Niemczech wobec żydów oraz po II WŚ wobec podziemia niepodległościowego.
Poglądy te określane są jako mowa nienawiści i dzielenie ludzi.

Czyli mamy tak:
45 % elektoratu nie głosuje
30,5 % elektoratu jest uznawane za cimnogród
pozostałe 34,5 % jest akceptowane ponieważ głosuje na tych co wypada.
I na podstawie głosów niecałych 35% elektoratu dokonuje się wyboru głowy państwa. I ktoś tak wybrany w pierwszych słowach stwierdza, że wszelkie znaki pamięci po poprzedniku mają zostać usunięte. Nic prostszego żeby wywołać awanturę. Mając jeszcze sprzyjające media - sprawa jest trywialnie prosta.

To nie ci, którzy protestują na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie udowadniają, że państwo jest słabe. To działania tego państwa, a właściwie brak działań, jego przedstawicieli na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy pokazały, że państwa nie ma. Że sprawa śmierci Prezydenta jest traktowana gorzej niż wypadek samochodowy, w który w dodatku nie było ofiar. Bo jak są ofiary to się wykonuje obfitą dokumentację fotograficzną.

Obrona krzyża pod Pałacem Prezydenckim jest mówiąc wprost chamówą, tylko należy się zastanowić kto i co do takiej desperacji ludzi doprowadził.
Identyczną chamówą było miasteczko namiotowe ustawiane pod sejmem w zeszłej kadencji, identyczną chamówą był protest pielęgniarek pod kancelarią premiera - ale wtedy premierem był ten kto miał "niewłaściwe poglądy".

Ludzie, ci broniący krzyża, bronią pamięci po zmarłym Prezydencie i innych, którzy tam zginęli. Biorąc pod rozwagę to co robią władze w kwestii wyjaśnienia tego co wydarzyło się pod Smoleńskiem nie ma się co dziwić.

Ci ludzie częściowo rozumowo, a częściowo intuicyjnie dochodzą do wniosku, że ta władza nie troszczy się o wspólne dobro i że należy na tej władzy wymuszać pewne działania bo inaczej przepadniemy, przepadniemy jako Naród.

Brak komentarzy: