Boże pozwól bym potrafił
Gdy Ojczyzna mnie zawoła
zamiast piersi wypiąć dupę
bo ta nafta nie jest moja
[Jan Krzysztof Kelus]
Tak pod koniec lat 70-tych śpiewał (a najpierw pisał) Jan Krzysztof Kelus.
Wtedy było to dla mnie i nie tylko, zrozumiałe i czytelne, nie będę umierał za za szalone pomysły Kremla i ich lokalnych przydupasów, którzy mienili się "polskimi patriotami w mundurach". Nie byli i nie są patriotami, co najwyżej popami (POP - pełniący obowiązki polaka).
Ale teraz sytuacja się zmieniła. Nie jest oczywiście jeszcze optymalna i wymarzona, ale troszeczkę się chyba zmieniło.
Obrona krzyża przed pałacem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie jest sprawą być może tylko symboliczną, ale istotną. Pozostawienie właśnie tam tego symbolu upamiętniającego Prezydenta i pozostałe 95 osób, które razem z Nim zginęły pod Smoleńskiem jest ważne. Być może ludzie, którzy bronią w tej chwili tego symbolu nie działają optymalnie, ale co mają robić innego. Do jakiego elementu z historii mają się odwołać, żeby pociągnąć za sobą innych. A w dodatku kto z szerokich mas społecznych, biorąc pod rozwagę obecny poziom nauki historii, pamięta i kiedykolwiek słyszał o jakichś tam wydarzeniach, które mogą ewentualnie jednoczyć społeczeństwo.
Tylko ta historia, która jest żywa i dzieje się tu i teraz może być takim elementem jednoczącym, bo inne elementy są dawno zapomniane.
Wpis ten, a zwłaszcza wiersz Kelusa, dedykuję tym wszystkim zwłaszcza po prawej stronie sceny politycznej, którzy uważają, że obrona tego symbolu jest nic nie wartą i nic nie znaczącą awanturą, która niczego nie da i nic nie zmieni, oraz że żadnymi symbolami człowiek się nie naje.
Do przemyślenia kochani, do przemyślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz