15 sierpnia 2010

Rozgraniczmy pewne rzeczy.

Ferment intelektualny jest potrzebny, ale w pewnych ściśle do tego wyznaczonych miejscach. Natomiast sam proces zdobywania i sprawowania władzy to jest zupełnie co innego.
Należy te dwie kwestie w sposób wyraźny od siebie rozgraniczyć.
Nie można mieć w parlamencie, jaki by on nie był, nagle zamiast karnej armii popierającej bezrefleksyjnie decyzje "góry", rozdyskutowany klub myślicieli, którzy każde zdanie i każde słowo obracają cztery razy na nice zanim podejmą jakąś decyzję. To jest właśnie technologia władzy. To fantastyczne, że na portalach internetowych o prawicowej konotacji pojawiają się głosy ganiące jak i bezgranicznie aprobujące poczynania Jarosława Kaczyńskiego.
Tylko, że jak ktoś krytykuje poczynania prezesa to najpierw powinien się zapytać sam siebie jakie możliwości w danej sytuacji "tu i teraz" miał J. Kaczyński.
Nie mylmy tych dwóch rzeczy również w naszych tekstach. Bo jeśli ktoś pisze o zrobieniu cyrku z poglądów opcji przeciwnej nawet odwołując się do elementów religijnych, to wytykanie komuś takiemu, że posuwa się za daleko jest według mnie głęboko nie na miejscu. Zwłaszcza, że oponenci nie mają takich zahamowań. Walka toczy się o władzę, wszystkie chwyty są dozwolone. A nie unoszenie się honorem i pięknoduchowstwo.
Pięknoduchem to można być jak się już urządzi otaczający nas światy według naszych zapatrywań i wzorców. Na razie to walczymy o utrzymanie się na powierzchni.
Pomijając to rozgraniczenie wchodzi się w buty osób, których nie chciało by się chyba zaprosić na wieczerzę Wigilijną.
Owszem, ktoś może powiedzieć, że władza zdobyta metodami niegodnymi nie ma legitymizacji. To pokażcie mi władzę zdobytą zgodnie z kanonami i legitymizowaną przez większość elektoratu. Nie ma takiej po 1989 roku.

Brak komentarzy: