03 maja 2011

Kaczyński w Polsce, a bin Laden na Świecie

Kto jest największym wrogiem ludu, ładu, demokracji i szwarccharakterem nad Wisłą, oczywiście Jarosław Kaczyński.
Identyczną rolę odgrywał (?) do wczoraj w skali całego globu Osama bin Laden.
Tylko i wyłącznie niczym nie potwierdzone gołosłowne twierdzenia rządów sprawiły, że społeczeństwa, w tym społeczeństwo w USA, uwierzyły w jednoosobową odpowiedzialność tego człowieka za 11-09, za Madryt (11-04-2004) i za Londyn (07-07-2005 i 21-07-2005).
Tak samo jak gołosłowne twierdzenia o posiadaniu przez Irak broni masowego rażenia doprowadziły do agresji na ten kraj i usunięcie Saddama Husajna. Pierwotnie twierdzono, że posiada on broń atomową, a gdy to okazało się blagą zaczęto mówić o broni chemicznej (też bujda), a skończono na biologicznej tworzonej w "ruchomych laboratoriach przemieszczających się po pustyni".
Ludzie, przecież to bzdury. Pomijam tutaj fakt, że co komu do tego, że jakiś kraj posiada i może użyć takiej bądź innej broni. Widać różnym macherom wydaje się, że niektórym wolną pewne rodzaje broni posiadać, a innym nie. A to w moim pojęciu zakrawa na rasizm.

Analogicznie do twierdzeń na temat Husajna i Iraku, twierdzenia na temat bin Ladena są równie gołosłowne.
Osamę bin Ladena wypromowano na postać czarnego luda, babę jagę i trójgłowego smoka współczesnego świata mediów.
Popatrzmy lepiej na to, kto i co zyskał dzięki "aktom terroru dokonanym przez Al Kaidę".
Zamachy na WTC i Pentagon: USA zyskały łatwy pretekst do ataków na Afganistan (miał się tam ukrywać bin Laden), by potem miękko przejść do ataku na Irak, bo wiadomo, że Saddam ma broń atomową (gdzie te zakłady produkcyjne, gdzie te wirówki do uzyskiwania "żółtego ciastka"), chemiczną (gdzie te zakłady produkcji kwasu siarkowego, który jest podstawą ciężkiej chemii), by pozostać przy gołosłownym twierdzeniu o przenośnych laboratoriach biologicznych. W takim przenośnym czyli domowym laboratorium to se można pantofelka, salmonellę albo gronkowca złocistego hodować, a i to nie wiadomo czy z sukcesem.

Zamachy w Madrycie: Lewactwo zyskało jeden kraj, który będąc uprzednio ultrakatolickim przeistoczył się w prawdziwą oazę postępactwa (związki jednopłciowe, szympansowi przyznaje się prawa człowieka).

Śmiem twierdzić, że zamachy w Londynie były tylko i wyłącznie przykrywką, mająca na celu odwrócenie uwagi od celu głównego, czyli ukrycie faktu, że cel zamachów w Madrycie został osiągnięty, bo wybory wygrali lewacy.

No i się skończyło, podobno go utłukli
(http://pulldragontail.blogspot.com/2011/05/podobno.html), ale ja bym zbyt dużych pieniędzy nie postawił na to, że to jest prawda.

Teraz przyszła kolej na kolejnego czarnego luda współczesnych mediów światowych, kandydat został już wskazany - jest nim Kadafi i Libia.
Wyciągnie się wszystko, Lockerbie, zamach na dyskotekę w Berlinie Zachodnim, strzelanie z okna ambasady Libii w Londynie, współpracę z Moskwą w szkoleniu i udzielaniu azylu terrorystom (to, że to było 30 lat temu i dawniej, nie ma znaczenia), wszystko na nowo będzie wałkowane w mediach jakby wydarzyło się rok czy dwa lata temu, a nawet jakby miało miejsce miesiąc temu.

A co ma do tego Kaczyński, no jak to co, przecież Kaczyński to też chodzące zagrożenie dla świata, pokoju, demokracji i tolerancji, nie wiecie o tym.



Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

1 komentarz:

Monitor Lizard pisze...

Plus - na 9/11 zyskali sowieci. Nikt "mundry" i światły bowiem nie zastanawiał się nad czekistowską proweniencją Putina, który stał się "sojusznikiem w wojnie z terroryzmem".

Wzrost cen ropy ułatwił z kolei rozkręcenie się Gazpromowi.