14 kwietnia 2012

W oczekiwaniu na poetę

Sytuacja jest nie do zniesienia, nie do zaakceptowania. Jest mówiąc wprost nienormalnie. Oczekujemy na tego jednego odważnego, który jak Sándor Petőfi w dniu 15-03-1848 na Węgrzech wypowie posłuszeństwo aktualnemu systemowi panującemu w Polsce.Czekamy na tego pierwszego odważnego, który w dodatku w słowach zrozumiałych dla większości obywateli w Polsce powie DOŚĆ.

DOŚĆ na wielu poziomach. Dość kłamstwa, dość korupcji, dość kolesiostwa, dość udawania, że wszystko jest normalnie, dość władzy stalinistów, dość władzy ubeków, DOŚĆ. Mieszkamy w Polsce i rządzić mają Polacy, a nie ci, którzy zostali przywiezieni na ruskich czołgach w 1945. To nie jest ich kraj, niech się gonią.
Mam wielki szacunek dla Jarosława Kaczyńskiego, ale jego wywody są zrozumiałe dla mnie i dla w sumie niewielkiego odsetka społeczeństwa. Dlatego potrzebujemy takiego Sándora Petőfiego. Dlatego, żeby móc przekazać wysublimowaną i dość elitarną wiedzę prawniczą na potrzeby zwykłych ludzi. Żeby stan państwa, w którym żyjemy stał się oczywisty dla każdego. Dla profesora uniwersytetu i dla kopacza dołków.

Tu się przypomina działalność Dmowskiego, Popławskiego i innych, którzy mówili o "polityzacji mas". Mieli łatwiej, to według mnie nie podlega dyskusji. Wystarczyło włościan nauczyć mówić i pisać po POLSKU. Teraz jest dużo trudniej. Masy, niby to mówią i piszą po POLSKU, ale nie rozumieją jądra przekazu medialnego, który do nich trafia, który to przekaz często jest w obszarze niewerbalnym, lub jest zafałszowany.

To jest dużo trudniejsze, żeby nauczyć ludzi czym jest sofizmat, czym erystyka, czym logomachia, czym intoksykacja, czym ksenokracja, czym ojkofobia, niż nauczyć ludzi czytać i pisać po POLSKU.
Warto w tym momencie jeszcze raz obejrzeć to.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: