10 kwietnia 2012

I padają te najcięższe ze słów

Padają, bo paść w końcu musiały.
Znamy te słowa, ZDRADA, ZDRAJCA, ZDRAJCY

Bo jeśli kogoś "zdradzono o świcie", to musiał być ten kto zdradzał - nieprawdaż?
Tu się przypomina jak nie potrafiono sobie poradzić z zaproszeniem Jaruzela do Moskwy w 2010 roku.
Bo był zaproszony imiennie on. A przecież sprawa jest trywialna. Każdy obywatel danego kraju, jeśli ma choć cień wspólnoty w swojej duszy winien w takiej sytuacji zadać pytanie w dwóch instytucjach. W kancelarii premiera i w kancelarii prezydenckiej. Treść pytania jest trywialna. Czy przyjmując zaproszenie od jakiegoś kraju na jakąś uroczystość nie wprawiam w konfuzję władz własnego kraju. To zresztą dotyczy, czy też powinno dotyczyć kilku innych sytuacji. Na przykład uzyskania odznaczenia nadanego przez inne państwo, uzyskania jakiegoś tam tytułu honorowego, czy też naukowego (tu się kłaniają doktoraty honoris causa Leppera).
Każde inne działanie podjęte przez dowolnego obywatela w takiej sytuacji można i powinno zostać uznane za nielojalność względem własnego państwa.

A co mówić dopiero o premierze, który podejmuje grę z obcym państwem w celu spostponowania prezydenta. Nie ma usprawiedliwienia dla takich działań - TO JEST ZDRADA i to są czyny ZDRAJCY.

Ale nie tylko premiera, bo przecież sam premier nie rządzi, rządzi w grupie ludzi, którzy tworzą razem wspólny front, wspólny pogląd (ci to chyba nie mają, ale to jednak w sumie ewenement), wspólny cel. Czyli to nie był jednorazowy wyskok piłkarzyny za pięć złotych, ale wspólna skoordynowana akcja, czyli nie jeden ZDRAJCA, ale cała grupa ZDRAJCÓW.

A ci inni, to luksusowe towarzystwo dziennikarstwo płci obojga, ci co to wiedzieli w 24 godziny później, że wina leży po stronie niedouczonych pilotów naciskanych przez naprutyego w dym generała, któremu nad głową stał Kaczor z odbezpieczonym kałachem i syczał  "lądujcie zomowskie kurwy". Albo w innej wersji, że niby jeden z pilotów do drugiego mówi "ho, nastraszymy kaczkę - skosimy parę szyszek z drzewek w tym wąwozie". Że nie było takich tekstów, no fakt, nie było. Ale czym się różnią brednie wypisane tu wyżej od tych, które pojawiły się w mediach. Poza poziomem abstrakcji niczym. To moje to mogło by być nawet śmieszne gdyby nie dotyczyło tragedii.
Podostawali smsy od jednego z drugim ministra i wypełnili tylko tak przekazane treści, napompowali wody do swoich artykułów, wstępniaków, analiz i czego tylko sobie można zażyczyć.
Napisali nawet kilka książek, w których poza wymienionymi faktami, że spadł samolot z 96 osobami to nie było ziarna prawdy.
Z tego wynika poprawnie rozumując, że te luksusowe dziennikareczki płci obojga nie są dziennikarzami, a jedynie przekaźnikami pomiędzy władzą a skołowanym odbiorcą.
Bo odbiorca ma prawo być skołowany. Bo w gazecie napisali, w telewizji jednej i drugiej powtórzyli, to człowiek, taki przeciętny przyjmuje to na wiarę.

Czy ci co pisali o pancernej brzozie zapytali się chociaż jednego inżyniera specjalisty od wytrzymałości materiałów, a choćby i studenta jednego z wydziałów politechniki gdzie są omawiane zagadnienia wytrzymałościowe jak to w takim przypadku jest, lub też jak być powinno.

Bo powiedzmy, że jeszcze rok temu banialuki o pancernej brzozie mogły przechodzić, ale w chwili obecnej równie jak opowieść o pijanym generale przeszły do obszaru bajek, a nie faktów.
Czyli ci, którzy to nadal powtarzają to również ZDRAJCY.

Usiłowano te najcięższe ze słów wyrugować z naszej świadomości, bo cóż to jest zdrada, jakby powtarzali za Piłatem "cóż to jest prawda". Ale właśnie albo stajemy w prawdzie i przy prawdzie, albo zostajemy ZDRAJCAMI.
Powiązany artykuł (tutaj).

P.S.
W mojej ocenie jeszcze na 100 procent nie można być pewnym, że był zamach. Nie wykonano w praktyce żadnych badań, które by to potwierdzały i/lub wykluczały. Ale właśnie te jak można podejrzewać rozmyślne zaniechania wskazują na to, że zamach miał miejsce. Osobiście uważam, że była to robota wewnętrzna, ale mogę się mylić.

P.S. 2
Generał Parulski to se powinien w łeb strzelić, wszak w 2010 roku powiedział, że jakiekolwiek ekshumacje to "po moim trupie".

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Co masz na myśli mówiąc "robota wewnętrzna"? Czy działania Philby'ego
byłu robotą wewnętrzną brytyjczyków, czy zmarły w Moskwie gienieral Philby byl Anglikiem czy moskalem?Czy WSI, całkowicie podlegla GRU to nasza ,wewnętrzna organizacja? Amoże Putin nie wiedzial nie dlatego, że mu nie powiedzieli, tylko dlatego, że zrobili to przeciw niemu? Na Kremlu trwa walka o wladzę między Putinem i jego poplecznikami a frakcją Chodorkowskich i jego współplemieńców, którzy nienawidzą rownież "polskich antysemitów". Dwie pieczenie przy jednym ogniu?
Być może dowiemy sie o fizycznych przyczynach katastrofy-zamachu, ale o jego inspiratorach niekoniecznie.Potrafiła Ochrana zakładać rewolucyjne organizacje i organizować zamachy na Cara i jego urzędników, potrafią i inni na pewno.
Zdrada zaczęła sie w 1939 a może wcześniej i trwa nadal.

Andrzej.A pisze...

To jest takie czepianie się słówek. To znaczy, że inicjatywa wyszła ze strony środowisk WSI według mnie.

Anonimowy pisze...

Niczego sie nie czepiam. Mialeś prawo pisac jak uważasz, ja tylko chciałem zwrocic uwagę na faskt, że mimo iz ręce mogly być "nasze", to inspiracja mogła wyjść z różnych żrodeł.