16 maja 2012

Czy będzie powtórka z Sobotki

Z casusu Zbigniewa Sobotki konkretnie.
Przypomnijmy, tym którzy mają słabszą pamięć.
Zbigniew Sobotka był członkiem PZPR, potem SLD. Działał w podstawowej organizacji partyjnej w Hucie Warszawa. Pomimo braków w wykształceniu (Technikum Mechaniczno - Hutnicze przy Hucie Warszawa) za rządów SLD był najpierw v-ce ministrem w MON, a potem w MSWiA.
W biogramie w wikipedii tego nie przeczytamy, ale incydent ten opisał w jednej ze swoich książek W. Łysiak. Będąc w MON pojechał z delegacją rządową do Włoch i tu nastąpił zgrzyt, gdyż Włosi odesłali go ciupasem mówiąc wprost, że agenta Moskwy to sobie nie życzą podczas tych rozmów.
Wobec takiego dictum został przeniesiony do MSWiA, gdzie stał się sławny dzięki aferze starachowickiej za co uzyskał wyrok 3.5 lat więzienia.
Urzędujący ówcześnie prezydent A. Kwaśniewski mocą swoich prerogatyw zmniejszył wyrok naszego milusińskiego do jednego roku w zawieszeniu na lat dwa.

Wobec dzisiejszego wyroku na Beatę Sawicką - Cielebąk można z całym spokojem przyjąć, że analogiczny manewr zostanie wykonany w jej przypadku.
Warto tutaj nadmienić, że sprawa pani B.S-C jest ewenementem w polskim sądownictwie, a na pewno w polskiej palestrze. Otóż jest to pierwszy znany, a w każdym razie pierwszy nagłośniony przypadek, że adwokat oskarżonej sam za swojego klienta wpłaca kaucję. Niebagatelną skądinąd kwotę 300'000 złotych.

Jaką wiedzę na temat swoich kolegów partyjnych musi mieć pani B.S-C skoro udało jej się zmusić ich do takiej zrzutki. Bo umówmy się szczerze, adwokat wpłacający kaucję za swego klienta to ewenement analogiczny do przemiany Szawła w Pawła.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: