22 maja 2012

Obieg informacji

W latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych obieg informacji pomiędzy Polską i resztą świata był zaburzony. Zaburzenie polegało między innymi na tym, że korespondent Washington Post (nazwiska nie pamiętam) był synem człowieka, który razem z Ozjaszem Szechterem siedział w pierdlu za II RP. Czy za ten sam kaliber czynów, to tego niestety nie wiem.
Natomiast wiadomo jedno. Gdy tenże korespondent chciał nadać jakąś informację, depeszę, czy opinię to szedł po to do Adama Michnika jako swego najważniejszego źródła wiedzy o Polsce i Polakach. Skutki znamy.
Tak się zresztą działo nie tylko w stanie wojennym i za komuny, gdzie w sumie coś takiego było jednak w jakimś tam zakresie zrozumiałe. Ale tak się działo również po roku 1989 i nie dotyczyło to tylko tego jednego korespondenta tej jednej gazety.

Wydaje się, że w chwili obecnej rzecz weszła na wyższy stopień "zażyłości". Już nie reporterzy gazet i agencji informacyjnych idą do swoich zaprzyjaźnionych źródeł wśród establisz - mętu III RP, ale wręcz kreują informacje, które następnie powtórzone przez media w Polsce mają kształtować postawy naszych współobywateli.
Oto doczekaliśmy się niezwykle rzadkiego przypadku, gdy zagraniczne medium chwali Polskę i Polaków. Tutaj (źródło) możemy sobie poczytać co Der Spiegel pisze na temat Polski. Jest to niezwykle rzadki przypadek chwalenia Polski za "sukcesy w transformacji i postępie".

Po wielu latach wbijania w glebę, tej swoistej pedagogiki wstydu aplikowanej naszym rodakom taki tekst, powtórzony ponadto bez żadnych ozdobników, w medium w Polsce musi budzić zdziwienie jeśli nie wręcz podejrzenie.
Poprzednio tak silne oddziaływanie na Polskę i Polaków miało miejsce tuż przed przyspieszonymi wyborami w 2007 roku. Słynna "koalicja 21 października", która w dużej części była sponsorowana przez stronę niemiecką była wcześniejszym przykładem takiego oddziaływania medialnego na nasz Naród.

W tekście można wyczytać pewne passusy, które wprost antagonizują Polskę i Ukrainę. Tu muszę poczynić pewne zastrzeżenie, że ponieważ nie znam języka niemieckiego, to posługuję się tym co jest dostępne w tłumaczeniu i nie mam możliwości weryfikacji zgodności tego tekstu z oryginałem.

Cieszmy się i radujmy, poklepali nas po plecach, uznali za prymusa.
Czyżby?
A może jednak jest tak, że niemiecka gazeta realizuje politykę rządu Niemiec i niemieckiego Narodu, w przeciwieństwie do polskojęzycznych mediów nad Wisłą, które w segmencie prasy kolorowej należą w 80 procentach właśnie do niemieckich firm.
Że o innej gazecie, która zamieściła w swoim czasie olbrzymi tytuł: "JEROZOLIMA NASZA", podczas gdy jako żywo w tamtym momencie żadne wojska z Polski nie wkraczały do Jerozolimy. To czyi interes, jakiego Narodu realizuje i wspiera taka gazeta? Ale to w sumie oboczność tego tekstu.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: