Dwa są ostatnio wydarzenia, które mają olbrzymie znaczenie wizerunkowe dla Polski.
!. Sprawa Amber Gold i Tusków (obu)
2. Sprawa Ramony (Kory) Jackowskiej, Sipowicza i innych celebrytanów
To teraz sobie wyobraźmy co by było, gdyby analogiczne zdarzenia miały miejsce gdzie indziej.
1. Dziecko premiera i/lub prezydenta i/lub kanclerza, uwikłane w analogiczną sytuację. Własna partia by gościa pogoniła. Ta prokuratórwa, która umorzyła to śledztwo, to by więcej pracy w zawodach prawniczych nie dostała, gary by zmywała w garkuchni. Media by wieszały ostatnie zdechłe psy na takim człowieku i jego potomstwie - wyciągano by najgorsze brudy.
Bo to jest news, bo ktoś ze świecznika się skurwił i można go flekować do spodu.
2. Gwiazda muzyki i/lub show businesu i/lub filmowa zostaje przyłapana na ekscesach alkoholowych i/lub narkotykowych.
To samo. A ci, którzy wyjęli ten towar na lotnisku (te 60 gram towaru), to by szukali pracy na śmieciowozie, a nie w służbach. Bo przyjście takiej przesyłki winno być, po wykryciu, monitorowane aż do odebrania. I wtedy Sipowicz nie mógłby pierdolić o 2.8 grama znalezionym w domu, ale miałby na karku 62.8 grama. Ciekawe swoją drogą kto by to odbierał Ramona, czy Kora?
I znów to samo, to jest news, to jest temat, ktoś ze świecznika dał dupy, huzia na niego.
Że to wszystko ku uciesze maluczki - tak to prawda, bo to nie jest problem, że ktoś coś zrobił, tylko problemem jest to, że dał się złapać. A skoro jest na świeczniku, to ma świecić przykładem. Bo przykład ma wyglądać w ten sposób, że ci na piedestale, wszystko jedno czy politycznym czy innym, mają być czyści. A jak powinie im się noga to wypad, spierdalać na drzewo.
No to teraz popuśćmy wodze fantazji. Wyobraźmy sobie, że na skutek różnych czynników najbliższe wybory wygrywa PiS, Jaro zostaje premierem, Kamiński wraz z agentem Tomkiem i innymi wracają do CBA.
I przyjeżdża przedstawiciel jakiegoś dużego koncernu, składa komuś z rządu niedwuznaczną propozycję, że jeśli tu coś się uda urwać z tej koncesji, to ten z rządu może liczyć na takie a nie inne apanaże. A ten ktoś z rządu mówi "wypierdalaj".
Tu następuje ciężkie zdziwienie przedstawiciela koncernu, bo przecież wszystkie raporty, które otrzymał uprzednio mówiły wyraźnie, że w Polsce tak się załatwia interesy. Przedstawiciel dzwoni do centrali, mówi co go spotkało. Szef koncernu łapie za telefon, dzwoni do kogoś z administracji swojego rządu i mówi "jesteście durniami, wasze raporty są o kant dupy potłuc, w Polsce nic nie można załatwić". Człowiek z administracji zwołuje konferencję prasową, na której wygłasza tekst, że "w Polsce panują takie warunki, że nic, kompletnie nic, żadnych interesów robić nie można, kompletna dzicz."
Analogia z punktem drugim.
Przyjeżdża celebryta, który ma taką skłonność, że lubi tylko 13-14 latki. Zostaje złapany. Podawał swoim ofiarom kokę, uprawiał z nimi seks. I nagle chlast, wpada brygada antyterrorystyczna i gościa zwijają.
Następnego dnia w jednym z poczytnych dzienników na zachód od Odry ukazuje się artykuł, o tym, że niewinny celebryta został zwabiony przez matki nieletnich cichodajek i w ten sposób najpewniej będzie się usiłować od niego wydębić jakieś pieniądze. Ach ci polaczkowie, własne córki do burdeli sprzedają byle parę złotych wyciągnąć.
I to jest główny problem wizerunkowy, jaki zaciążył nad nami jako Narodem. Nie to, że premierowicz dostawał jakąś tam gażę (zresztą nie wiadomo jaką) czy że tleniona idiotka wraz ze swoim siwiejącym przydupasem używają narkotyków. Problemem jest to, że im wolno więcej.
Podczas gdy gdzie indziej każde najdrobniejsze uchybienie dla takich ludzi ze świecznika kończy się końcem kariery.
A prokuratórwy i sędzikórwy temu przyklasną. Umorzą śledztwo, dadzą wyroki w zawieszeniu, albo jeszcze inny patent wykoncypują. W ostateczności pozostaje ułaskawienie w wykonaniu Bredzisława Ortografa.
Nawet bantustan, czy inna republika bananowa dba lepiej o swój status i swoich obywateli niż ten rząd i ten "p.rezydent" o swoich.
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz