08 sierpnia 2012

Wyznanie oszusta

W jednej z książek, w tej chwili nie pamiętam tytułu, przeczytać można było wyznanie zawodowego oszusta, który pytany kim są ludzie, których oszukał udzielił mniej więcej takiej odpowiedzi:
"... Uczciwego człowieka, to nigdy mi się nie udało oszukać. ..."

Nie ma darmowego lunchu, podobnie jak nie ma takiego patentu, żeby firma typu Amber Gold oferowała GWARANTOWANY zysk rzędu 12-14 procent w skali roku, gdy w tym samym czasie procenty bankowe są na poziomie 4-6 procent. Chyba, że firma Amber Gold zajmuje się jednym z procederów typu: handel bronią, narkotykami, materiałami rozszczepialnymi lub prostytucją. W przeciwnym przypadku wiadomym jest, że jest to firma typu piramidy finansowej, co skądinąd nie jest naszą lokalną specjalnością. Tego typu przekręty istnieją na całym świecie, gdzie najbardziej spektakularny został ostatnio wykryty w USA - patrz Bernard Madoff.
Zawsze znajdą się ludzie, którzy mając jakieś pieniądze będą chcieli i wierzyli w to, że można swoje zasoby pomnożyć bez wysiłku w bardzo krótkim czasie. Różnica polega tylko na tym, że piramida finansowa Madoffa była wymierzona w ludzi zamożnych, natomiast "działalność" Amber Gold uderza w drobnych ciułaczy, ludzi, którzy swoje drobne zasoby chcieli powiększyć.

Jest rzeczą skandaliczną co innego. Otóż szef Amber Gold Marcin Plichta był już raz skazany prawomocnie 9 lat temu (wtedy nosił nazwisko Marcin Stefański) za oszustwo finansowe (źródło).
I tu jest problem kontroli państwa nad bezpieczeństwem finansowym obywateli. Bo nie da się zawrzeć w przepisach i paragrafach wszystkich możliwości dokonywania oszustwa. Ale da się ująć i zawrzeć w przepisach coś takiego, że osobnik, który już raz dokonał jakiejś machinacji musi o swojej przeszłości biznesowej informować swoich klientów, nawet jeżeli zmienił w międzyczasie nazwisko.
Czy, gdyby ludzie wiedzieli o przeszłości M. Plichty, to tak chętnie powierzali by mu swoje oszczędności. Nie sądzę.

Faryzeizmem jest według mnie to, co wypisują w mediach różni mądrale przypominając, że KNF ostrzegała i nawet składała do prokuratury wnioski o wszczęcie postępowania wobec Amber Gold. Bo kto z takich drobnych ciułaczy czyta takie ostrzeżenia, jeśli nie są wydrukowane na czołówce jednej z codziennych gazet lub na żółtym pasku jednego z serwisów informacyjnych w telewizorze albo na popularnym portalu w internecie.

Jest oczywiście możliwe drugie i trzecie dno całej afery z Amber Gold.
Otóż ludzie wycofując swoje wkłady - zrywając umowę terminową, wyrażają tym samym zgodę na stratę 40 procent swojego wkładu. 
Jednocześnie KNF nie jest de facto organem uprawnionym do kontrolowania tejże firmy.
Czyli może dojść do takiej sytuacji, że ludzie pogodzą się ze swoimi stratami, a M. Plichta zaskarży do sądu postępowanie KNF, BFG i ABW. I wygra olbrzymie odszkodowanie, gdyż to właśnie te instytucje doprowadziły do utraty zaufania i masowego wycofywania pieniędzy przez klientów. A na to odszkodowanie to złożą się wszyscy podatnicy.
To jest drugie dno, a trzecie?
Trzecie, to jest to, że może to być przygrywka do dokonania przejęcia SKOK-ów i ustanowienia zarządu komisarycznego.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ci "ciułacze". ktorych widziałem w TV wyglądali ne emerytow z SB bardziej niż kogo innego.
W skrocie: jedni ubowcy wykolegowali innych i cholera im w bok. A że to mozliwe tylko w bezhołowiu, no to od tego mamy "państwo prawa".

Andrzej.A pisze...

Nie wiem jak ci ludzie wyglądają, nie oglądam tv od kilku lat.