12 marca 2012

To nie jest nasz problem

Gdy w czasie strajku 1980 roku media podały, że Edward Gierek przestał być I Sekretarzem PZPR wśród strajkujących w stoczni w Gdańsku zapanował entuzjazm. Na szczęście wyszedł do zgromadzenia ktoś bieglejszy w sztuce polityki stosowanej i tym jednym krótkim zdaniem wrzawę i aplauz uciszył.

Identycznie jest teraz.
Jeśliby Tusk odszedł z urzędu (został do tego zmuszony) to tak samo jak w przypadku Gierka należy powiedzieć, że "to nie jest nasz problem".
Oczywiście Tusk jest szkodnikiem, ale czy wymieniając Tuska na kogokolwiek innego to coś zmieni - nie sądzę.
Nawet taki manewr, że Tusk i PO podają rząd do dymisji, dążą do samorozwiązania parlamentu i do wcześniejszych wyborów jest według mnie sytuacją niezadowalającą w obecnej chwili.

Należy ubolewać nad tym, że niektórzy, nawet z prawej strony sceny politycznej - exemplum redaktor Sakiewicz biorą w ogóle pod rozwagę wariant "rządu Technicznego" vel "rządu fachowców" i usiłują promować na stanowisko premiera w takim gremium prof. Zytę Gilowską.
Bo cóż oznacza taka hucpa. Ano tyle, że za pięcioletnie rządy Tuska odpowiedzialność będzie się rozkładała po równo na wszystkich udziałowców tego nowego rządu. Przy czym to "po równo" będzie co najmniej skierowane tylko w jedną stronę co niewątpliwie załatwią "zaprzyjaźnione media".
Jeśli profesor Gilowska ma chociaż trochę oleju w głowie, a raczej ma, to powinna takie propozycje skwitować jednoznacznym popukaniem się palcem w czoło, ewentualnie zapytaniem się osobnika coś takiego proponującego - czy nie potrzeba wezwać pomocy medycznej, bo najwyraźniej człowiek ten słabuje na umyśle.

Identycznie PiS powinien postąpić z wszelkimi próbami skrócenia kadencji tego sejmu. Tak, wiem ten rząd i ten sejm są arcyszkodliwe dla państwa, ale to jeszcze nie ten czas. PiS powinien glosować przeciwko konstruktywnemu votum nieufności dla Tuska i przeciwko samorozwiązaniu sejmu, ewentualnie wstrzymywać się od głosu argumentując właśnie w ten sposób: "to nie nasza sprawa tylko rozgrywka wewnątrz systemu panującego analogiczna do rozgrywek w PZPR w 1980."

Ludzie, a w każdym razie dużo więcej ludzi niż obecnie, muszą zrozumieć, że brak lustracji i rozliczeń okresu PRL to nie jest tylko kwestia moralności, ale przekłada się to również na ich bezpieczeństwo w życiu codziennym. I nie mam tu na myśli sytuacji skrajnych, takich jak wojna, czy napad rabunkowy, ale zwykłe sprawy, które nas dotykają codziennie, takie jak jazda samochodem, czy podróż pociągiem.
Tak, patologia okresu PRL wpływa na nasze życie codzienne, na jego jakość, a właściwie bylejakość.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Akurat pewno z powodu wieku wspominam Gierka jako reformatora i jedynego sekretarza, ktory chyba chciał coś zrobić dla Polski a nie tylko dla Kraju Rad jak inni łącznie z Gomułką. Gierek pierwszy ubezpieczył chłopów (w 1972r) o czym zupełnie sie nie pamięta. Nie trzeba było wtedy być partyjnym, żeby kupić samochód na raty. Niestety Gierek stracił zaufanie Kremla i jego kundli w Polsce i od 1975-6 roku był tylko figurą bez realnej władzy. Strajki 1980 roku były zwyczjna metodą zmiany ekipy, tak jak w 1970r, tylko,że tym razem wymknęły się spod kontroli (czasowo, oczywiście). I rzeczywiście nie był to problem strajkujących, tylko ich inspiratorów. o których dowiedzą sie może nasze wnuki, a może i nie bo z Moskwy wiadomości trudno wyciekaja.
Masz racje, że zmiana rządu teraz byłaby bez sensu. Niestety, nie podzielam Twojego optymizmu co do nadejscia odpowiedniego momentu.
Po pierwsze, Polska juz stracila suwerenność na rzecz eurokołchozu i dopoki ta struktura sie nie rozpadnie, jesteśmy w łapskach "Schulzów" , "Cohn Benditów" i innych funnkcjonariuszy nowego ładu.
Bardzo prawdopodobne jest, że zostaniemy wmanewrowani w wojnę z Iranem, drugim państwem (obok Turcji), które nie uznało rozbiorow Polski i niosło pomoc m.in.armii Andersa i jej żydowskiej części - na swoją zgubę jak sie teraz okazuje.
Przemysł - rozsprzedany i zlikwidowany, banki - obce, nawet te łupki już zdążyli przehandlować.
I co może zrobić nowy rząd? Chyba niewiele. Do przywrócenia państwowości potrzebna byłaby renacjonalizacja - w obecnych warunkach swiatowych niemożliwa.
Obym sie mylił, ale myśle, że w tak tragicznej sytuacji nie byliśmy od czasów rozbiorów.

Andrzej.A pisze...

Z tym Gierkiem to bym uważał, też mam swoje lata i pamiętam tamten okres. Fakt, dało się żyć w porównaniu z poprzednim okresem. Tylko, że to właśnie za Gierka powstały molochy przemysłowe, które z definicji nie mogły być opłacalne i na budowę tych molochów poszły pieniądze ze składek emerytalnych i inne zasoby. A wszystko to były po prostu kombinaty produkcji zbrojeniowej.
Jak przejrzysz sobie mojego bloga wstecz, to znajdziesz informacje, o zasobach jakie są w Polsce pod ziemią. Te łupki to jest detal w porównaniu, aczkolwiek oczywiście szkoda.
Wrzuć w google taką frazę "złoża polimetaliczne Suwałki" - ciekaw jestem reakcji.
Eurokołchoz się wali, Niemcy już mają podrukowane i trzymane w skarbcach bankowych DeutchMarke, Irlandia zleciła wydruk Funta.
Owszem, to była by wyjątkowa głupota żebyśmy się pakowali w wojnę z Iranem - też tak uważam.
Fakt, sytuacja nie jest wesoła, ale według mnie szansa istnieje. I uważam, że szansa jest tym większa im dłużej rząd ryżego trwa - bo coraz więcej ludzi zaczyna zauważać idiotyzmy jakie się im poprzez media wmawia.