06 marca 2012

Jeśli nie wiesz co się dzieje naciśnij czerwony przycisk

Słucham różnych pokrętnych wywodów na temat tego co wydarzyło się pod Szczekocinami. Najbardziej ciekawy jest wpis Jerzego Polaczka (tutaj), który sugeruje ni mniej ni więcej, że coś z tymi sygnalizatorami, semaforami, zwrotnicami i innym kolejowym specjalistycznym sprzętem jest co najmniej nie w porządku. I to nie był jednostkowy wypadek, tylko norma na tej trasie skądinąd podobno zmodernizowanej w zeszłym roku.
Pomijam kwestię gęstości infrastruktury, jakość i przydatność, które to czynniki dosyć dobrze zanalizowano (tutaj).
Skupmy się natomiast na tym jak to działa, a właściwie jak działać powinno.
Otóż w sensie logicznym działanie tego całego specjalistycznego kolejowego szpeju powinno wyglądać jak działanie programu komputerowego.

If sygnał = (tor zajęty) then (nie wpuszczaj innego pojazdu)

If sygnał = (tor dwustronnie zajęty) then (odłącz zasilanie)

No tak powinien działać ten mechanizm - oczywiście w pewnym przybliżeniu. Oczywiście nad tym całym interesem powinien czuwać człowiek. Ale człowiek podejmuje decyzje na podstawie nadchodzących sygnałów. Jeśli nadchodzące sygnały mówią o chaosie to człowiek powinien nacisnąć czerwony przycisk, który odłączy zasilanie od tego całego odcinka.
KONIEC



Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

1 komentarz:

SilentiumUniversi pisze...

Jako były kolejarz, utrzymuję, że nieprawdopodobne jest, aby działająca automatyka mogła wpuścić dwa pociągi na ten sam tor. Takie dwie anegdotki z czasów mojej pracy: około 1982 roku na CMK pociąg wiozący wiceministra komunikacji o mało nie zderzył się bodajże z drezyną. Automatyka nie zadziałała - w tym czasie właśnie została ukradziona. I drugi wypadek: na nastawni, gdzie odbywałem staż, koledzy długo domyślali się, czemu urządzenia się nietypowo grzeją. Okazało się, że na przekaźniki zasilane z 24V prądu stałego trafiło 220V prądu zmiennego z przebitej grzałki rozjazdowej. Pomimo dziesięć razy wyższego napięcia, aparatura pracowała poprawnie.