04 marca 2012

Wypadki się zdarzają

Ale czy muszą zdarzać się tak często?


To wykres jaki otrzymujemy po wklepaniu kilkunastu pozycji.
Na osi X mamy kolejne daty zdarzeń.
Na osi Y ilość dni jakie upłynęły od poprzedniego zdarzenia.
Program Open Office - Arkusz kalkulacyjny daje taką standaryzującą funkcję pod nazwą "wygładź krzywą".

Co za pech dla obecnie rządzących, maksimum, czyli największy odstęp czasowy od poprzedniej katastrofy kolejowej był za tego wrednego Kaczyńskiego. To ani chybi czarownik, skoro potrafił tak zadziałać, że nawet pociągi się nie zderzały.

Z prostych wyliczeń statystycznych można dojść do wniosku, że następne tego typu zdarzenie wydarzy się w czasie 100 dni z prawdopodobieństwem rzędu 90 procent.
Ale za 100 dni to tu będą mistrzostwa w piłce nożnej. Pociągi nie będą jeździły z obłożeniem 30 procent miejsc, tylko ze 100, a być może będą przepełnione. Takie zdarzenie to nie będzie 16 ofiar śmiertelnych tylko 160.
Składy pociągów będą dłuższe, ludzi będzie więcej - więcej ofiar.

Powiem szczerze, nie mam ochoty żeby to wyliczenie i przewidywanie się sprawdziło. Ale ci, którzy zarządzają tym interesem nie mają już czasu na podjęcie działań, które by mogły w sposób drastyczny podwyższyć poziom bezpieczeństwa na kolei, na drogach, wszędzie.
Tego czasu już nie ma. Został przepierdolony na meczyki w gronie kumpli, na zabawy P-R, na picowanie rzeczywistości.
A tu jest fizyka i rachunek prawdopodobieństwa i tego oszukać ani podpicować się nie da.
A pieniędzy na szybkie wymienienie wszelkich kluczowych elementów systemu bezpieczeństwa na kolei również nie ma. Nie ma bo poszły na Igora Ostachowicza i innych palantów od wizerunku.

Nie do pominięcia jest fakt, że 9 spośród 16 wypadków na kolei (tylko przewozy pasażerskie) miało miejsce za rządów Tuska.
No coś w tym jest, tylko ciekawe co?


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

Brak komentarzy: