Sztuczka z 1992 roku to był numer jednorazowy. Takim samym numerem jednorazowym była sztuczka z roku 2007. Nie da się tego powtórzyć, ani jednaj ani drugiej. Przynajmniej nie na taką skalę. Ciekawe co w takim razie są w stanie wykoncypować. Bo, że kombinują w tej chwili na maksa to chyba widać, słychać i czuć.
Społeczeństwo, każde społeczeństwo, staje się odporne po pewnym czasie na indoktrynację płynącą z mediów. Tylko wykoncypowanie nowej formuły, nowego elementu daje szansę na to, żeby propaganda zadziałała prawidłowo. W przeciwnym przypadku staje się ona przeciwskuteczna. Im bardziej się pluje na jakiegoś kandydata - ugrupowanie, tym większy coraz bardziej elektorat zaczyna taki opluwany podmiot skupiać.
W przypadku Jarosława Kaczyńskiego i PiS ten próg został już dawno przekroczony. Zwykłe opluwanie nie miało już żadnego znaczenia. Praktycznie co kilka dni musiano wymyślać coś nowego aby swój własny elektorat nie owracał się od PO.
Ci, którzy okopali się po jednej stronie nie mogli i nie chcieli przejść na stronę drugą i odwrotnie. Śmierć na lotnisku w Smoleńsku zaburzyła ten w miarę stabilny układ sił. Pojawił się czynnik psychologicznego współczucia dla Jarosława Kaczyńskiego, brata zmarłego tragicznie prezydenta, oraz wymuszone przyznanie się przedstawicieli mediów o nieprawdziwie kreowanym wizerunku zmarłego Prezydenta. Co bystrzejsi zauważyli, że nie tylko względem zmarłego tragicznie prezydenta dopuszczno się manipulacji medialnych, ale względem innych również, aczkolwiek ta teza nie została na razie publicznie wypowiedziana.
Zmniejszenie popularności marszałka Komorowskiego, wynikające z opublikowanych dzisiaj sondaży, jest absolutnie nieadekwatne do tego jak zareagował elektorat na Placu Piłsudskiego, gdzie po mowie trzymanej przez marszałka zaległa głucha, wręcz wroga, cisza. Oczywiście można argumentować, że tam przybył głównie elektorat PiS-u, ale to chyba nie do końca prawda, bo przecież premier Tusk otrzymał brawa, wprawdzie dosyć zdawkowe i grzecznościowe, ale jednak.
Żyjemy w świecie sterowanym przez przekaz medialny, co jest truizmem. Niezwykle trudno jest się takiemu przekazowi przeciwstawić, ponieważ jest on wszechogarniający. Ale wbrew pozorom, mając podstawy teoretyczne do wychwycenia fałszów z przekazu medialnego można się temu oprzeć. Można się temu oprzeć nie mając nawet takich podstaw teoretycznych, wystarczy mieć coś, co się zwie kręgosłupem moralnym. Ten rzadki przymiot posiadają ludzie zwani pogardliwie "moherami". Oni nie muszą wiedzieć co to sofizmat albo erystyka, oni czują fałsz szóstym zmysłem, właśnie na podstawie posiadanego kręgosłupa moralnego, owej niezachwianej wiary, że tak trzeba, a czegoś innego robić się nie godzi.
Sztuczki medialne działają na tych ,którzy owego kręgosłupa lub wiedzy teoretycznej nie posiadają, ale właśnie o te sztuczki chodzi.
Jaką jeszcze sztuczkę są w stanie wykoncypować spece od PR aby jeszcze raz otumanić znaczną część wyborców. Dużo możliwych argumentów i sztuczek już im nie zostało w arsenale.
Ale zobaczymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz